środa, 13 stycznia 2010

Paszportowa "Polityka" kulturalna

Paszporty rozdane. Gala w Teatrze Wielkim odhaczona. Byłam, widziałam, słyszałam. Trochę się zniesmaczyłam, a trochę ucieszyłam. Wszystkiego opisywać nie będę, bo zrobi(ła) to prasa mainstreamowa, offowa, wirtualna i podziemna, a telewizja to nawet pokazała. Z powodu tej telewizyjnej transmisji, musiałam być na gali pół godziny wcześniej, co mi się nie udało przez warszawskie śniegi (problem z parkowaniem), więc od wczoraj telewizja kojarzy mi się dodatkowo ze stresem (do tej pory kojarzyła mi się głównie z meblem, który stoi nieużywany).

Gala... jak gala. Z brylantem w postaci Grażyny Torbickiej, która udowodniła, że profesjonalista uratuje każdą sytuację. Laureatka paszportu w kategorii Teatr, Sandra Korzeniak, powinna pani Torbickiej wysłać dobrego szampana, bo gdyby nie ona, pani Sandra spędziłaby na scenie kolejne 10 minut, zaplatając coś nieskładnie o ludziach i aniołach, a reszta laureatów nie zdążyłaby odebrać swoich paszportów.

Co może, w niektórych wypadkach, nie byłoby takie złe? Odniosłam bowiem wrażenie, że "Polityka" postanowiła przyznać paszporty wedle zasady "Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek". Świeczka była dla Łukasza Rostkowskiego (vel L.U.C.) za album "39/89 Zrozumieć Polskę". Ogarek dla Karola Radziszewskiego za wystawę w Zachęcie "Siusiu w torcik".

Album Rostkowskiego przesłuchałam i zdejmuję przed nim kapelusz (fakt, że nie noszę, jest bez znaczenia - i tak zdejmuję). Wystawy Radziszewskiego nie widziałam i już nie zobaczę, bo skończyła się w listopadzie, ale wiem, co na niej było i dlaczego na nią nie poszłam. Nie dlatego, że kurator Radziszewski postanowił metaforycznie nasikać do tortu, czyli dokonać artystycznej prowokacji. Ale dlatego, że w tej prowokacji, która w sztuce nie jest niczym nowym, posunął się o parę mostów za daleko. Pokazywanie w jednym z najważniejszych muzeów tego kraju filmu pornograficznego tak się ma do sztuki, jak sikanie do tortu na urodzinach ukochanego dziadka do szacunku dla jubilata.

Fakt, że była to pornografia gejowska, jest kompletnie bez znaczenia. W wersji hetero byłaby równie smaczna (choć pewnie nie dla wszystkich) i równie na miejscu. Oczywiście, można dorabiać ideologię - sama jestem w stanie wykoncypować piękne uzasadnienie (np. pornografia = przedmiotowe traktowanie człowieka, a galeria = miejsce pokazywania przedmiotów - lub coś równie błyskotliwego). Ale można też podejrzewać, że skoro wystawa pana Radziszewskiego potrzebowała aż tak bulwersującego wabika, to może sama kiepsko się broniła?

Widocznie jednak  "Polityka" dojrzała w tym jakąś głębię, skoro Karol Radziszewski paszport dostał. I wiecie co? Może to nie taki głupi pomysł? Z paszportem pan Radziszewski może pojechać sobie gdzieś poza Unię Europejską i sikać w cudze torciki. Na przykład, białoruskie.

2 komentarze:

  1. Pani Beato,

    Tak jak Pani, na Paszportach bylem, widziałem i się zniesmaczyłem. Dokładnie podpisuję się pod Pani komentarzem. Mój komentarz jest pod linkiem poniżej.

    Pozdrawiam
    Pociąg do sztuki

    http://forum.gazeta.pl/forum/w,902,105596299,,Paszporty_Polityki_2009_Lankosz_Zulawski_L_U_.html?v=2

    OdpowiedzUsuń
  2. No, to jest nas już dwoje. :) A może i więcej? Czyli nie jest tak najgorzej. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń