poniedziałek, 18 stycznia 2010

Już lepiej niech tańczą












 J. Senyszyn, fot. J. Kruk, Wikimedia Commons         N. Rokita, fot. Arch. Kanc. Prez. RP


Na Wiejskiej zawrzało. Zawrzało też w Brukseli. Jakieś nowe afery? Legislacyjne knoty? Nie, jest jeszcze gorzej! Polityczki idą w tany. Nelli Rokita i Joanna Senyszyn pozazdrościły Annie Musze et consortes i postanowiły zostać gwiazami show biznesu. Kategoria: taniec. Porzuciły poselskie ławy i ruszyły na sale gimnastyczne, zrzucić to i owo oraz nabrać formy, co biorąc pod uwagę stateczny wiek obu pań, zaliczyłabym do czynów heroicznych.

W tak zwanym środowisku opinie raczej nieprzychylne. Koleżanki i koledzy, którzy karnie pozostali w poselskich ławach, komentują nader złośliwie. Że się paniom zawody pomyliły. Że państwo nie płaci im za kręcenie tyłkiem, ale głową. Że to ośmiesza stan poselski i w ogóle nie uchodzi. Że w najlepszym razie odpadną w przedbiegach, co może uratuje je przed ostateczną kompromitacją, ale pociechą jest słabą. I tak dalej w ten deseń.

Obie kandydatki na polską Isadorę Duncan zdają się tym zawistnym jazgotem w ogóle nie przejmować. Eurodeputowana Senyszyn spokojnie rozpisuje sobie treningi, posłanka Rokita twierdzi, że "mamy w życiu za mało tańca" i zamierza to zmienić. Opinie koleżanek (zawistne baby) i kolegów (sztywniacy) traktują z dystansem, co tylko potwierdza ich wybitne kwalifikacje do zawodu polityka. Nie od dziś bowiem wiadomo, że o polityku mówi się różne rzeczy, a znoszenie ciosów krytyki to dla niego chleb powszedni.

Podejrzewam nawet, że dla obu pań szum wokół ich przyszłych tanecznych popisów jest jak manna z nieba. Dla polityka nie ma bowiem gorszej kary niż cisza wokół jego nazwiska. Złota zasada "nie ważne, co mówią, byle mówili" obowiązuje nie tylko w show biznesie, ale i w polityce, która wbrew pozorom, nie jest wcale dziedziną od estrady odległą. Widocznie panie Rokita i Senyszyn uznały, że spektakl, którego dostarczają narodowi z sejmowej i europarlamentarnej ławy, już nie wystarczy i trzeba się trochę powygłupiać na scenie, żeby naród zapamiętał i nie robił błędów w nazwisku.

Osobiście, uważam, że to doskonały pomysł. I jestem całym sercem za tym, by Nelli Rokita i Joanna Senyszyn tańczyły z gwiazdami. Gdybym miała na to wpływ, zaraz po zakończeniu ich tanecznych występów, wysłałabym obie panie do "Jak oni śpiewają", a potem do "Mam talent" (kolejność nieistotna). A potem do "Fortu Boyard". I tak aż do emerytury. Zdecydowanie wolę oglądać panią Senyszyn w kusej kiecce do tańca latino niż drżeć z obawy, z jakąż to światłą inicjatywą europarlamentarną wystąpi. I jestem pewna, że pani Rokita lepiej wypadnie w walcu angielskim niż na sejmowej trybunie.

I kto wie? Może za odważnym przykładem naszych posłanek pójdą inni? Jak się tak dobrze zastanowić, to jest paru polityków (i parę polityczek), których od ręki wysłałabym do różnych programów rozrywkowych. Zamiast ustanawiać nam prawo, niech się zajmą tańcem, śpiewem, akrobatyką sportową i grą na grzebieniu. Szkoda będzie na pewno mniejsza.

5 komentarzy:

  1. Witam.
    Zgadzam sie z Tobą Beatko.Mam już dość tego kabaretu z Wiejskiej za które biorą niemałe pieniadze.Fakt,że za występ coś chyba też dostaną może przekaża na cele charytatywne choć wątpię ale pomarzyć można. Oj będzie się działo.
    Pozdrawiam gorąco. Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Beato - nie zgadzam sie na stawianie obu pań w jednym szeregu. Pani Senyszyn z całą świadomoscią (i dystansem) potrafi narazic się na smieszność, co nie przeszkadza, że w gruncie rzeczy jest osobą inteligentną. Aczkolwiek skrajnie lewicowa, co budzi Twoją niecheć, z powodów oczywistych.
    Co sie tyczy Nelli Rokiciny - ta pani dla odmiany wierzy szczerze w dyrdymały, które oplata przy każdej okazji, stąd była, jest i będzie pajacem ośmieszającym autentycznie trybune
    sejmową.
    Co sie tyczy parkietu - miej je Panie Boże w opiece, bo to już wiek osteoporotyczny i kosci kruche. Sądzę, że mistrzowie parkietu opracuja scenariusze "przesuwania szafy" bez narażania obu naszych podstarzałych maskotek na połamanie odnóży :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jadziu, pani Senyszyn sama się postawiła w jednym szeregu z panią Rokitą. :) Jej inteligencja najwyraźniej zawiodła ją na manowce, bo nie jestem pewna, czy świadome ośmieszanie się na parkiecie jest najlepszą metodą na przekonanie wyborców do swoich kompetencji. Poza wszystkim, zdaje się, że pensja eurodeputowanej nie przysługuje pani Senyszyn w zamian za godziny spędzone w fitness-klubie i na parkiecie, ale za ciężką (he, he) pracę w Parlamencie Europejskim. Co do pani Rokity, to spuśćmy zasłonę milczenia na jej wystąpienia w sejmie.

    Aniu, na cele charytatywne nic nie przekażą, bo nic nie wygrają. Chyba, że ludzie dla kawału będą na panie posłanki głosować, w co osobiście wątpię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha ha! Zachowując mimo wszystko odrobinę sympatii dla pani Senyszyn podejrzewam, że zawodzi ją instynkt samozachowawczy. Poziom kabotyńskiego samozadowolenia przekroczył pewien pułap, a na to już rady nie ma.
    I wprawdzie jest ciągle kosztownym, barwnym motylem, ale wyraźnie leci do światła, w którym spłonie. Na własne, oraz "przyjaciół" zyczenie, którzy ją do tanecznych wyczynów popychają.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, to ciekawe spostrzeżenie. Jakże często barwne motyle zamieniają się w ćmy i na oślep pędzą do ognia!

    OdpowiedzUsuń