
1. Nigdy nie będę mówiła do wnucząt w trzeciej os. l. poj., np.: "Babcia zaraz kupi Łukaszkowi lizaczka, niech Łukaszek nie płacze."
2. Nie będę kupowała wnuczętom czekoladek, batoników i lodów, jeśli rodzice wnucząt wyraźnie i całkiem bez sensu sobie tego nie zażyczą.
3. A nawet jeśli sobie zażyczą, będę bardzo ostrożna ze słodyczami, które - jak wiadomo - tuczą i psują zęby; zamiast cukierków, będę stosowała owoce i warzywa (np. oskrobaną marchewkę), bo są zdrowe i pyszne.
4. Nie pozwolę sobie wcisnąć wnucząt na: ferie, wakacje, weekendy, romantyczne wyjazdy we dwoje, święta i Sylwestra, bo to zaburza więzi między rodzicami a dziećmi.
5. Nie dam się omamić prośbom moich dzieci w stylu: "Mamo, może pomogłabyś Maniusi w lekcjach? Tylko ty w tej rodzinie znasz dobrze francuski/angielski/polski/historię (niepotrzebne skreślić)!"
6. Wizyty wnucząt w moim domu obwaruję ścisłymi regułami, których będę przestrzegać z żelazną konsekwencją. Zakazane będzie: włażenie w kapciach na kanapę, bieganie bez celu po całym mieszkaniu, chowanie się po szafach (od zabawy w chowanego są parki i ogrody - najlepiej, nie moje), dotykanie lepiącymi się od czekolady łapami mebli, zasłon i tapicerki, skubanie kwiatów doniczkowych, niekontrolowane wrzaski, wieszanie się na babci (czyli na mnie) i frenetyczne zachęcanie do zabawy w cokolwiek.
7. Pytania z serii "a dlaczego..." ograniczę do dwóch tygodniowo. Prośby w stylu "opowiedz mi bajkę" - do jednej w miesiącu.
8. Na babcine pierożki nie macie co liczyć.
9. O konfiturach własnej roboty możecie sobie pomarzyć.
10. O pierniku na Boże Narodzenie możecie zapomnieć.
Krótko mówiąc, będę NAJGORSZĄ BABCIĄ NA ŚWIECIE!
PS. Ten manisfest dedykuję obu moim babciom - Jance i Władzi, z wdzięcznością za to, że nie były takie, jak powyżej.
Ja to się podpisuję szczególnie pod pierwszym punktem. Wrr, znam nawet pewnego tatę, który mówi tak do swojej córeczki...
OdpowiedzUsuńA pozostałe? Wyjdą "w praniu" :)
Pierwszego punktu, bynajmniej, nie wymyśliłam. Też znam takich dziadków, mamusie, tatusiów... Na szczęście, to nie byli (nie są) moi dziadkowie, mamusie i tatusiowie. Ale już dawno temu przyrzekłam sobie, że nigdy, przenigdy nie będę tak mówiła do moich dzieci (udało się!) i do wnucząt (musi się udać!).
OdpowiedzUsuńCo do pozostałych punktów - faktycznie, wyjdą w praniu. :)
Jestem tak zachwycona, że aż mi żal że babcią nie jestem i nie będę :)
OdpowiedzUsuńDo małych potworków mam stosunek podobny i zasady ustalone (których przestrzeganie wyjdzie w praniu) uważam za arcysłuszne.
Szczególnie pkt 4 i 5. :)
Hehhee, Beato - ciekawe założenia na przyszłość.
OdpowiedzUsuńA propos Dnia Babci przypomniała mi się piosenka ( co prawda z wykopalisk i troche nieaktualna) ale taka z życia wzięta "szoruj babciu do kolejki" http://pilsudczyk.wrzuta.pl/audio/1OdtiRGqSkS/jacek_zwozniak_-_szoruj_babciu_do_kolejki;Szoruj
Ewa
Tak, pamiętam tę piosenkę! Jej koniec jest wymowny: "I broń Boże, nie umieraj, bo zginiemy!" W sumie, chciałabym, żeby mi kiedyś wnuki tak zaśpiewały. :)
OdpowiedzUsuń