czwartek, 21 stycznia 2010

Jeśli kiedyś zostanę babcią...

...to:

1. Nigdy nie będę mówiła do wnucząt w trzeciej os. l. poj., np.: "Babcia zaraz kupi Łukaszkowi lizaczka, niech Łukaszek nie płacze."

2. Nie będę kupowała wnuczętom czekoladek, batoników i lodów, jeśli rodzice wnucząt wyraźnie i całkiem bez sensu sobie tego nie zażyczą.

3. A nawet jeśli sobie zażyczą, będę bardzo ostrożna ze słodyczami, które - jak wiadomo - tuczą i psują zęby; zamiast cukierków, będę stosowała owoce i warzywa (np. oskrobaną marchewkę), bo są zdrowe i pyszne.

4. Nie pozwolę sobie wcisnąć wnucząt na: ferie, wakacje, weekendy, romantyczne wyjazdy we dwoje, święta i Sylwestra, bo to zaburza więzi między rodzicami a dziećmi.

5. Nie dam się omamić prośbom  moich dzieci w stylu: "Mamo, może pomogłabyś Maniusi w lekcjach? Tylko ty w tej rodzinie znasz dobrze francuski/angielski/polski/historię (niepotrzebne skreślić)!"

6. Wizyty wnucząt w moim domu obwaruję ścisłymi regułami, których będę przestrzegać z żelazną konsekwencją. Zakazane będzie: włażenie w kapciach na kanapę, bieganie bez celu po całym mieszkaniu, chowanie się po szafach (od zabawy w chowanego są parki i ogrody - najlepiej, nie moje), dotykanie lepiącymi się od czekolady łapami mebli, zasłon i tapicerki, skubanie kwiatów doniczkowych, niekontrolowane wrzaski, wieszanie się na babci (czyli na mnie) i frenetyczne zachęcanie do zabawy w cokolwiek.

7. Pytania z serii "a dlaczego..." ograniczę do dwóch tygodniowo. Prośby w stylu "opowiedz mi bajkę" - do jednej w miesiącu.

8. Na babcine pierożki nie macie co liczyć.

9. O konfiturach własnej roboty możecie sobie pomarzyć.

10. O pierniku na Boże Narodzenie możecie zapomnieć.

Krótko mówiąc, będę NAJGORSZĄ  BABCIĄ  NA  ŚWIECIE!


PS. Ten manisfest dedykuję obu moim babciom - Jance i Władzi, z wdzięcznością za to, że nie były takie, jak powyżej.

5 komentarzy:

  1. Ja to się podpisuję szczególnie pod pierwszym punktem. Wrr, znam nawet pewnego tatę, który mówi tak do swojej córeczki...
    A pozostałe? Wyjdą "w praniu" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszego punktu, bynajmniej, nie wymyśliłam. Też znam takich dziadków, mamusie, tatusiów... Na szczęście, to nie byli (nie są) moi dziadkowie, mamusie i tatusiowie. Ale już dawno temu przyrzekłam sobie, że nigdy, przenigdy nie będę tak mówiła do moich dzieci (udało się!) i do wnucząt (musi się udać!).
    Co do pozostałych punktów - faktycznie, wyjdą w praniu. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem tak zachwycona, że aż mi żal że babcią nie jestem i nie będę :)
    Do małych potworków mam stosunek podobny i zasady ustalone (których przestrzeganie wyjdzie w praniu) uważam za arcysłuszne.
    Szczególnie pkt 4 i 5. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehhee, Beato - ciekawe założenia na przyszłość.
    A propos Dnia Babci przypomniała mi się piosenka ( co prawda z wykopalisk i troche nieaktualna) ale taka z życia wzięta "szoruj babciu do kolejki" http://pilsudczyk.wrzuta.pl/audio/1OdtiRGqSkS/jacek_zwozniak_-_szoruj_babciu_do_kolejki;Szoruj

    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, pamiętam tę piosenkę! Jej koniec jest wymowny: "I broń Boże, nie umieraj, bo zginiemy!" W sumie, chciałabym, żeby mi kiedyś wnuki tak zaśpiewały. :)

    OdpowiedzUsuń