sobota, 16 stycznia 2010

Jak spierniczyć piernik

Są dwa niechybne sposoby, by sknocić każdą, nawet najprostszą potrawę: a) niewolniczo trzymać się przepisu; b) za bardzo chcieć. Obie metody w zasadzie wzajemnie się wykluczają, czego dowiodę za chwilę, ale obie są równie skuteczne. Stosując którąś z nich, można spieprzyć pieprzówkę, chrzanić chrzan i spierniczyć piernik. Słowem - można zepsuć absolutnie wszystko.

Metoda pierwsza, pozornie bezpieczna, w istocie bezpieczna wcale nie jest. Książki kucharskie są bowiem zwykle napisane w taki sposób, jakby ich odbiorcami miały być wyłącznie osoby biegłe w sztuce kulinarnej, mające miarkę w oku i wagę w dłoni oraz wiedzące dokładnie, co to znaczy "dobrze nagrzany piekarnik" oraz "zblanszować warzywa". Jeśli więc ktoś nie urodził się w czepku (kucharskim, rzecz jasna), marne szanse, że realizując punkt po punkcie przepis na jajecznicę, poda na stół coś, co choć z grubsza jajecznicę przypomina.

Metoda druga - "za bardzo chcieć", znana też pod mniej lapidarną nazwą "to się musi udać, bo inaczej się zabiję", nie da się stosować łącznie z metodą pierwszą. Albowiem "chcieć za bardzo" oznacza najczęściej "poprawiać przepis". Autor książki kucharskiej zaleca dodać do ciasta 25 dag miodu? E, te przepisy zawsze takie oszczędne - dodajmy jeszcze trochę! W książce stoi jak wół "piec przez 30 minut w dobrze nagrzanym piekarniku"? Hm, może jednak na wszelki wypadek popiekę to coś jeszcze kwadransik - a nuż nie nagrzałam dostatecznie? W rezultacie, dodajemy tego miodu trochę za dużo, a kwadransik okazuje się kwadransikiem krytycznym, po którym nasz wypiek zaczyna podejrzanie pachnieć i wyglądać jak prosto z kopalni węgla kamiennego.

Czy zatem jest jakiś sposób, by gotować sprawnie i bezstresowo, a nasze wyroby nadawały się do spożycia? Jasne! Ja mam dwa. Pierwszy polega na tym, by gotować wyłącznie to, w czym po latach prób i błędów osiągnęło się prawdziwy i niepodważalny kunszt. Druga metoda zaś jest przeciwieństwem metody "za bardzo chcieć" i nosi nazwę "mieć to w nosie". Moje ptysie przypominają bardziej kajzerki niż te na fotce w książce pt. "Wypieki domowe"? I co z tego! Za to krem mi wyszedł pierwsza klasa! Sernik zapadł się w sobie i zwęglił po bokach? Oj tam! Boczki się obkroi, a dołek zaleje czekoladą. Piernik wykipiał z formy, zalał cały piekarnik i mimo dwóch godzin pieczenia nadal jest kleistą i coraz bardziej cuchnącą mazią? Trudno! Zjemy sałatkę owocową - zdrowsza i nie tuczy! Smacznego!

Tekst dedykuję Mężczyźnie Mojego Życia, który zamiast piernika zje sałatkę owocową, a w ramach prezentu imieninowego otrzymuje ten felieton. Kochanie, przepraszam - zwłaszcza za piekarnik!

5 komentarzy:

  1. ;)))Czy to znaczy, że zaszczyt mycia piekarnika jest prezentem dla solenizanta ? ;))) z życzeniami udanych imienin i sukcesu w szorowaniu, polecam płyn do pucowania piekarników marki "Huj" :) ) to nie żart) Pozdro B..

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, aż taka przewrotna nie jestem. Piekarnik umyłam sama. Tortownicę też, choć korciło mnie, żeby to oblepione mazią naczynie po prostu cisnąć do śmietnika. Odskrobałam resztki z rusztu. Niestety, wspomnianego płynu marki "Huj" nie miałam i w ogóle nie widziałam takowego w polskich sklepach - pewnie producent specjalnie na nasz rynek zmienił nazwę. A szkoda - mógłby wykorzystać w kampanii reklamowej piosenkę Elektrycznych Gitar "Wszystko ch...!" Tyle, że zamiast tekstu: "Byłem w Rio, byłem w Bajo, miałem bilet na Hawaje...Wszystko ch...!", tekst brzmiałby "Myłem w Rio, myłem w Bajo, myłem także na Hawajach..., Wszystko h...!"

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Beatko. Bardzo Ci współczuję no cóż chce sie dobrze a wychodzi tak jak wychodzi. Ja jestem antytalent jeżeli chodzi o wypieki (kupuje a nieraz moja Beata coś upiecze,Beatko szkoda,że tak daleko od siebie mieszkamy poszłybyśmy do mojej Beaty na lekcję).Będę szukać tego płynu bo jak coś mi nie wyjdzie to wezmę "HUJ" i będzie dobrze.;);)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu, spoko. Dałam sobie radę i bez płynu na literkę "h". ;) A co do wypieków, to nie ma co płakać nad rozlanym piernikiem. Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miłe Panie jutro zrobię fotkę tego "cuda"i podrzucę. Doskonale sobie radzi z piekarnikami i rusztami. Pozdro. B.

    OdpowiedzUsuń