piątek, 19 marca 2010

Najsłynniejszy ojciec zastępczy








Konrad von Soest, Św. Józef, Wikimedia Commons




Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło.
Biblia Tysiąclecia, Mt 1, 20


Tak się zaczęła kariera najsłynniejszego ojca adopcyjnego świata.

Trzeba przyznać, że łatwo nie miał. Jeśli jesteś, Czytelniku, facetem, a w dodatku mienisz się wierzącym, wyobraź sobie taką sytuację: Twoja świeżo poślubiona małżonka, której jeszcze nie tknąłeś nawet małym palcem, jest w ciąży. Zachodzisz w głowę, jak to możliwe i odpowiedź w zasadzie wydaje się oczywista, a dla Ciebie mało pochlebna. Kombinujesz, jak wyjść z tego ambarasu - z hukiem wystawić walizki za drzwi albo rozstać się po cichu, żeby sąsiedzi nie usłyszeli (i tak usłyszą)? Słowem: masz przekichane. I kiedy tak bijesz się z myślami, pojawia się przed Tobą... anioł. Nie, nie na jawie - tak by było za łatwo, przychodzi we śnie, żebyś nie miał pewności... I mówi, że masz uwierzyć w coś, co jest kompletnie nie do uwierzenia, zaufać bez żadnych granic. Masz schować do kieszeni swoją męską dumę i zgodzić się być ojcem, choć dobrze wiesz, że nim nie jesteś. I już do końca swoich dni masz żyć w cieniu. W cieniu Matki. W cieniu Syna. W cieniu Ojca.

Kiepski biznes, trzeba być niezłym frajerem, żeby na to pójść. Tyle poświęcenia, a w nagrodę - ledwie parę linijek w najsłynniejszej książce świata. Naprawdę, trzeba być frajerem. Albo... świętym.

4 komentarze:

  1. Obecnie niektórzy panowie powinni się uczyć od Sw. Józefa..Ot, taka dygresja.

    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. O, tak. Niektórzy panowie mają problem z wzięciem odpowiedzialności nawet za własnego (czytaj: biologicznego) syna/córkę. I nie wiem, czy wizyta anioła byłaby w tym wypadku skuteczna...

    OdpowiedzUsuń
  3. W moim kantonie to święto, dzień wolny od pracy.
    Gdy byłam małym dzieckiem, Mamie mojej przyjacióki-po sąsiedzku, urósł bardzo brzuch. Nie wiedziałyśmy dlaczego jej Mama popłakuje i nie rozmawia z Tatą, a właściwie na odwrót. Czasem wybuchały awantury, a jej mama chodziła w chustce na głowie, bo mąż- nasz sąsiad, jej włosy zgolił. Moi rodzice włączyli się, prosząc o pomoc proboszcza. Pomogło i obeszło się bez anioła. Nikt nie wie do dziś, oni nie wiedzą, że ja wiem, że braciszek mojej przyjaciółki jest jej przyrodnim bratem. Właśnie obchodzili 60 lecie małżeństwa i tworzą szczęśliwą rodzinkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że anioł jednak interweniował - wprawdzie nie osobiście, ale za pośrednictwem Twoich rodziców i tego proboszcza. Niebo często posługuje się nami, ludźmi. :)

    OdpowiedzUsuń