sobota, 27 marca 2010

Ballada o mojej ulicy

Pamiętam taki wiersz Broniewskiego: "Ulicą Miłą nie chodź, moja miła. Ulica Miła wcale nie jest miła..." Dalej było o tym, jaki tam, na tej Miłej, bród, smród i ubóstwo. Jak to na Woli...

Ja też mieszkam na Woli. Od dziesięciu lat z małym hakiem, więc jeszcze kiepska ze mnie "wolanka", nadal kawałkiem duszy wczepiona w Mokotów. Nazwy wolskich ulic mylą mi się i plączą - nawet te z najbliższej okolicy. Krochmalna, Pereca, Waliców... Która równoległa do której, która prostopadła, którą dojdę do alei Jana Pawła II, a którą do Grzybowskiej? Miłą też kojarzę, ale Miła to nie "mój" fragment Woli, tylko ten dalszy. Poza tym, dziś Miła jest całkiem miła.

Najlepiej znam, rzecz jasna, moją uliczkę. Jest krótka i wąska, w dodatku jednokierunkowa, co ma swoje zalety, bo ciszej tu i spokojniej niż na hałaśliwej Żelaznej, do której moja uliczka dobija. Wadą jest to, że choć mój dom stoi na samym rogu, dojechać do niego mogę tylko od drugiej strony. Inaczej - jazda pod prąd i w najlepszym razie mandat, a w najgorszym kolizja z kimś, kto będzie jechał zgodnie z przepisami.

Ale nie narzekam. Moja uliczka i tak jest fajna. Sporo przy niej jeszcze starych, przedwojennych budynków, z których najpiękniejszy jest kompleks dawnej fabryki Norblina. Uwielbiam stare cegły "Fabryki wyrobów platerowanych połączonych firm Norblin i Spółka – Bracia Buch", które liczą sobie już blisko 125 lat. Lubię starutkie, walące się kamienice, przylegające do mojego domu, który kiedyś nazwano apartamentowcem, żeby nie używać peerelowskiego słowa "blok" i nie kalać przedwojennego słowa "kamienica". Nie boję się śpiących tuż obok, podejrzanych podwórek, bo ich mieszkańcy, choć lubią mocne, tanie trunki, nigdy nie zrobili mi nic złego, a czasem nawet, życzliwymi okrzykami ratowali przed wdepnięciem w psią kupę.

Tylko, że od pewnego czasu moja uliczka się zmienia. Niby na lepsze. Wyludniają się stare kamienice, a w powietrzu już wiszą "nowe inwestycje". Mówi się nawet o tym, że pod młotek pójdzie Norblin. Będzie nowocześnie i wielkomiejsko. Wysoko, podniebnie, zamożnie i... nieludzko - jak w tym gigantycznym bloczysku wybudowanym tu parę lat temu przez J. W. Construction.

Ulicą Łucką nie chodź, jeśliś ludzka.
Ulica Łucka wcale nie jest ludzka...

4 komentarze:

  1. Nie jest też Lucka ani Łudzka :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ani Łódzka. :) Ileż to się trzeba natłumaczyć i naliterować, żeby np. lekarz na recepcie poprawnie napisał.

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany! To miasto nie ma innego pomysłu na "Twojego" Norblina, niż tylko wyburzyć? Jakieś lofty, "czy cóś" na przykład? Tak czy siak widok z okna Wam się zmieni, oby na dobre:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miasto ma, zdaje się, jeden pomysł: sprzedać drogo działki w centrum miasta. W sumie, pomysł niezbyt oryginalny i ze wszech miar zrozumiały. Fajnie by jeszcze było, gdyby miasto większym zainteresowaniem darzyło to, co na tych działkach powstanie. Obawiam się jednak, że widok z mojego okna będzie tylko i wyłącznie moim zmartwieniem.

    OdpowiedzUsuń