To o mnie, niestety. Wzdech... I jeszcze raz - wzdech... Dałam się nabrać jak jakaś pięciolatka, a może i gorzej, bo dzisiejsze pięciolatki to takie cwane są, że szok! A wszystko przez to, że uwierzyłam w siłę intuicji. Mojej intuicji, której do tej pory używałam z należytą ostrożnością. Aha, i przez telewizję, której zwykle nie oglądam.
Parę dni temu jednak obejrzałam - na swoją zgubę! Albowiem w przerwie na reklamę Telewizja Polska SA w osobie Macieja Kurzajewskiego i jeszcze jednej pani, której nazwiska nie pomnę, zaprezentowała kolekcję mercedesów cudnej urody, które to mercedesy Telewizja Polska rozdaje swoim drogim telewidzom. Autka niczego sobie, w różnych klasach, modelach i barwach. By wziąć udział w konkursie i wygrać takie cacko, wystarczy wysłać sms ze swoim imieniem, a reszta zrobi się sama. Sms nie jest z tych najtańszych, bo za 3 złote z hakiem, ale bywają droższe.
"Wygramy! - krzyknęłam, podrywając się z fotela - Czuję nieodparty impuls! To intuicja!"- dorzuciłam i ścigana zdumionymi spojrzeniami rodziny pomknęłam po komórkę. Zanim ktokolwiek zdążył mnie powstrzymać, wklepałam swoje imię i - ziuuuu - sms pomknął przez kabel, eter czy coś tam - prosto do pana Kurzajewskiego. W chwilę potem pan Kurzajewski odpisał mniej więcej tymi słowy (cytuję z pamięci): "Beata, grasz o mercedesa [wiem], więc chcemy wiedzieć, jaki typ auta cię interesuje [o, to miło]; wybierz jeden z 4 poniższych typów i wyślij sms, wpisując a, b, c lub d". Dobra!
Trochę się zdziwiłam, że pan Kurzajewski używa pluralis maiestatis, ale jego pytanie uznałam za zasadne. Skoro mam wygrać mercedesa, to faktycznie, dobrze by było wskazać, czy chcę limuzynę czy terenówkę. Po konsultacji z rodziną (lekka ekscytacja córek, dziwne uśmieszki męża, jawny chichot syna), wstukałam odpowiedź b (ternówka!) i - ziuuuu - sms znów poszybował gdzie trzeba. Nie minęło 30 sekund, a nadeszła odpowiedź - zaczęłam podejrzewać, że koresponduje ze mną maszyna. Odpowiedź, to zresztą nie jest właściwe słowo, bo sms znowu zawierał pytanie. Tym razem, TVP SA chciała wiedzieć, jaki model, spośród trzech czy czterech możliwych, wybieram.
Model wybrałam. Ale kiedy przyszła kolej na kolor, trafił mnie szlag. Wydałam już ok.15 złotych, a droga do mercedesa wydała mi się nagle długa i ciernista. Wyobraziłam sobie szybko, ileż to jeszcze pytań może mi zadać "pan Kurzajewski" - automat czy z dźwignią zmiany biegów? tapicerka jasna czy ciemna? felgi aluminiowe czy stalowe? z klimą czy bez? - można tak bez końca! Postanowiłam nie odpowiadać. Ścigana ironicznymi spojrzeniami rodziny, odłożyłam komórkę i twardo nie odpisywałam, choć TVP SA słała rozpaczliwe sms-y treści: "Beata! Bardzo chcemy, żebyś wygrała jednego z naszych wspaniałych mercedesów! Samochód jest o krok! Musimy jednak wiedzieć, jaki kolor wybierasz..." Około północy odpuścili.
Wczoraj zadzwonił telefon - "numer prywatny". W słuchawce odezwał się głos: "Tu Telewizja Polska SA. Grasz o mercedesa. Prosimy, wybierz kolor i wyślij sms o treści... pod numer...". Nie wysłałam. Pożegnałam się z mercedesem na dobre. Właściwie, po kiego mi mercedes? I tylko się zastanawiam, czy to intuicja zawiodła mnie, czy ja zawiodłam intuicję. Nie grając do końca - jak ten facet, co chciał wygrać w totka, ale losu nie kupił. E, taka stara, a taka głupia...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hihihi, Beato, ....stara, to jednak nie aż tak bardzo.;))nie przesadzajmy , choć to czas po temu.
OdpowiedzUsuńuśmiałam się, choć pamiętam " nie śmiej się dziadku ( tu: babciu) z cudzego przypadku".
Stara, nie stara, ale durna. ;) Tym bardziej, że doskonale znam te mechanizmy - sama je stosowałam, jak w mediach pracowałam. Sms goni sms, licznik bije, a mercedes się... oddala. ;) Zaczynam podejrzewać, że to wcale nie była intuicja, tylko podszept Złego. :)
OdpowiedzUsuńHe! ja sobie przez taki konkursik "jaka to melodia" (udzieliłam poprawnej odpowiedzi!) skasowałam limit abonamentowy, który niewielki jest, bo też wiekszego nie potrzebuję.
OdpowiedzUsuńKiedy mi juz syn wyjasnił, dlaczego nigdzie nie moge się dodzwonic...
no, nie bedę tematu rozwijać... sama już wiesz...syn na mnie nie nakrzyczał, o nie...tylko mnie zapytał...uffffff
Od lat powtarzam, że wygrywanie to nie moja domena - jak na coś ciężko nie zapracuję, to nie będę miała. Próby ominięcia tej zasady kończą się jak powyżej. :)
OdpowiedzUsuńBeatko, lżej mi na duszy :) (jak widzę, że więcej takich głupich)
OdpowiedzUsuńJa tak się bawiłam w zeszłym roku z orange na przent od Mikołaja...w końcu dałam spokój.(o rku nie wspomnę, a nawet złamanego ołowka nie dostałam..)
W tym roku też zagrałam...mercedes, tez na mnie czeka,,i mnie pionaglają, dlaczego nie potwierdzam i nie odbieram...głupia jakaś czy co - auto za friko a ja nic...No ale to nie koniec, bo czeka na mnie jeszcze 15 tys. "masz szczęście. Nr**** został wyłoniony i czeka 15tys.. Potwierdż, to nic nie kosztuje, Orange" I co ja mam robić?
Nooo,normalnie mam rozterkę :)Co robić...
Ewa
Jasne, potwierdzenie nic nie kosztuje. Sms owszem. ;)
OdpowiedzUsuń