Parę dni temu ze zdumieniem dowiedziałam się, że zostałam zapisana na warsztaty dla rodziców. Organizuje je szkoła mojej córki-licealistki, a wmanewrował mnie w nie jej szanowny tata, który sprytnie podał tyły, miast warsztatów wybierając zaoceaniczną podróż służbową. Tym oto sposobem, w sobotni poranek znalazłam się w szczupłej gromadce rodziców, którzy postanowili się doszkolić na polu psychologiczno-pedagogicznym, i którzy dziwnym zrządzeniem losu okazali się w stu procentach osobami rodzaju żeńskiego.
Jak nas poinformowały panie prowadzące zajęcia, warsztaty noszą nazwę Treningu Zastępowania Agresji, w skrócie ART, który to "art" bynajmniej nie oznacza sztuki, ale wspomniany trening, tyle że po angielsku (aggression replacement training). Naszym celem zaś jest opanowanie iluś tam umiejętności społecznych, wśród których, ku mojej radości, znalazła się umiejętność przyjmowania komplementów (każdy, kto słysząc wygłoszony pod swoim adresem komplement, czerwieni się jak piwonia i wije jak na rozżarzonych węglach, rozumie, co mam na myśli).
Nie będę kryła, że do wszelkich tego rodzaju treningów mam spory dystans, wychodzę bowiem z założenia, że relacje międzyludzkie są materią tak delikatną i skomplikowaną, że używanie do nich jakichkolwiek szablonów musi się skończyć klapą. Tymczasem, ART podaje gotowe recepty w postaci wzorców zachowań, które podobno można, a nawet należy, wytrenować, w duchu postawy asertywnej (nie mylić z agresywną). I tak, na przykład, gdy chcemy kogoś poprosić o pomoc, mamy do wykonania 4 proste kroki: a) stwierdzić, w czym tej pomocy potrzebujemy; b) stwierdzić, czy chcemy o nią poprosić; c) stwierdzić, kogo należałoby o nią poprosić; d) wyartykułować prośbę. Proste? Jak drut.
Oczywiście, istnieje cały szereg reguł, JAK tę prośbę wyrazić i jakich zachowań unikać, gdy chcemy być asertywni (a nie agresywni, bierni czy skłonni do manipulacji). Jeśli się jednak te reguły zastosuje... Nie, nie mamy gwarancji, że nam nie odmówią! Nic z tych rzeczy! Nasz sukces będzie polegał wyłącznie na tym, że zachowaliśmy się asertywnie, z czego możemy być dumni. Inaczej mówiąc, po skrupulatnym zastosowaniu się do instrukcji ART-u, i tak mogę wylądować sam na sam ze stosem prania do powieszenia lub odkurzaczem w dłoni, a proszona o pomoc córka, równie asertywnie może mi dać do zrozumienia, że ma ciekawsze zajęcia od sprzątania.
Być może, mój sceptycyzm jest nieco przedwczesny, a po zakończeniu warsztatów (3 sesje po 4 godziny każda - w sumie raptem 12 godzin!) okaże się, że wytrenowana asertywność rozwiąże większość moich rodzicielskich problemów. Może ze słownika moich dzieci zniknie słowo "zaraz", w ich pokojach pojawi się nowe i egzotyczne zjawisko zwane porządkiem, a ich słuch przestanie być słuchem selektywnym. Może gdy w relacjach z potomstwem zaimplementuję regułę komunikatu FUKOZ (fakty-uczucia-konsekwencje-oczekiwania-zaplecze), ich lekcje będą zawsze odrobione, talerze pozmywane, a rachunki za komórki zjadą do liczb dwucyfrowych. Zamiast jojczeć, zacznę FUK-ać, i stanę się prawdziwą ART-ystką asertywności. Może...
Może lepiej się nie rozmarzajmy. I uznajmy, że już sama asertywność będzie wystarczającym sukcesem, którym będę się chlubić sama przed sobą. Oraz przed mężem, który kiedyś w końcu wróci z tych Stanów i zdziwi się, jak odmienioną ma żonę. Oj, bardzo się zdziwi!
sobota, 20 lutego 2010
FUKOZ, czyli jak stać się asertywnym w 12 godzin
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witam Pani Beato. Mam podobne do Pani przemyślenia. Obecnie jestem w trakcie nabywania uprawnień jako trener A.R.T. Rewelacyjna metoda i dość szybkie sukcesy w mojej pracy i w moim życiu prywatnym. To prawda co Pani pisze... zdarza się, iż komunikat nie zadziała, ale możemy się za to wynagrodzić na różne sposoby .... pozdrawiam. Karol
OdpowiedzUsuńPanie Karolu! Trening w zakresie ART odbyłam już dosyć dawno temu (spojrzałam na datę wpisu - trzy lata zleciały jak z bicza trzasnął). Moja asertywność przeżywa hossy i bessy, pewnie z przewagą tych drugich, ale staram się nie przejmować i zgodnie z Pańską sugestią, wynagradzam to sobie... na różne sposoby. :)) Także pozdrawiam i życzę sukcesów - nie tylko na polu ART-ystycznym.
OdpowiedzUsuń