czwartek, 8 kwietnia 2010

Miejca dalekie, miejsca bliskie

Przeczytałam dziś informację o kataklizmie w Brazylii. Ulewne deszcze spowodowały osuwanie się ziemi w okolicach Rio de Janeiro, ludzie zostali bez dachu nad głową, wielu zginęło. Ot, wydawałoby się, zwykły deszcz...

Nie wiem, czy te wieści z drugiego końca świata przyciągnęłyby moją uwagę, gdyby nie fakt, że byłam w Rio. Ładnych parę lat temu, na Kongresie Wydawców Prasy. I doskonale pamiętam dzielnice nędzy - fawele, które zwiedzałam z grupą znajomych, pod opieką miejscowego przewodnika. Facet miał ewidentne układy z lokalną mafią narkotykową, bo do faweli nie każdy mógł sobie tak po prostu wejść i po nich spacerować. Miał też chyba częsty kontakt z koką, o czym świadczył opuchnięty nos, permanentny katar i nadmierne ożywienie. Ale fawele nam pokazał, dzięki czemu dziś, gdy czytam o tym, jak osuwa się tam ziemia, nie prześlizguję się po tej informacji jak po wielu innych doniesieniach z odległych zakątków globu. Bo ta informacja trochę bardziej mnie dotyczy.

Tak samo, jak bardziej dotyczyły mnie wstrząsające relacje z tsunami, które zniszczyło tajlandzką wyspę Phuket. Kiedy uświadamiałam sobie, że zaledwie rok wcześniej opalałam się na tamtejszej plaży, to miejsce na ziemi nagle przestawało być dalekie i abstrakcyjne. Stawało się realne, dotkliwie bliskie. I trudno się było opędzić od myśli: a gdyby tak wielka fala przyszła parę miesięcy wcześniej...?

Sporo mam takich miejsc "bliskich-dalekich". Kiedy ziemia zatrzęsła się w Indiach, myślałam, że gdyby rok wcześniej... Kiedy w Ammanie wybuchły bomby, myślałam, że gdyby dzień później... I choć dobrze wiem, że takie gdybanie nie ma najmniejszego sensu, za każdym razem, gdy jakieś nieszczęście spada na miejsce, w którym byłam, wiadomość ta dotyka mnie mocniej, bardziej bezpośrednio. Przed oczami mam betonowe domki w fawelach, ze strzelającymi ku niebu prętami zbrojeniowymi. Tamtego dnia, gdy na nie patrzyłam, chropowaty beton wydawał się biały od rozżarzonego do białości słońca. Dziś pewnie jest szary. Bo dziś leje tam deszcz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz