poniedziałek, 13 lutego 2012

Spoko

Stanie w kolejkach niesie z sobą istotne wartości poznawcze. Już sam fakt, że przez jakiś czas tkwi się w przypadkowej zbiorowości ludzkiej, zmusza nas poniekąd do wsłuchiwanie się w to, co ta zbiorowość ma światu do powiedzenia. A miewa sporo. I czasem bardzo interesująco. Zaś najciekawsze obserwacje wynikają ze zderzenia „ogonkujących” wespół zespół różnych pokoleń.

Okazja do tego typu obserwacji trafiła mi się wczoraj. Stałam w kolejce do kas kinowych („Idy marcowe” – polecam, choć tytuł sugerujący analogię do wiadomych zdarzeń – nieco na wyrost). Tuż za mną „ogonkowała” para. On – sympatyczny okularnik, lat około 18. Ona – sympatyczna okularnica, w podobnym wieku. Konwersowali z pewnym skrępowaniem, co sugerowało pierwszą, no, najwyżej drugą randkę.

Słowa „konwersowali” użyłam na wyrost, zapewne na skutek wieloletniego nawyku. To, co docierało do moich uszu, na taką szumną nazwę nie zasługiwało. Bardziej przypominało dosyć prymitywny kod, w którym poczesne miejsce zajmowało jedno słowo.

- Jak się czujesz? – spytał Okularnik z troską. – Spoko – odparła Okularnica nieśmiało. – Ale pomysł z kinem tak w ogóle jest spoko? – dopytywał się Okularnik. – Tak, spoko – uspokajała Okularnica. – A dla ciebie spoko? – odwzajemniła troskę. – Jeśli dla ciebie spoko, to dla mnie też spoko – zapewnił Okularnik.

Słowo daję, nie przesadziłam ani trochę. Słuchałam tego z narastającym niepokojem, bo z rozmowy wynikało też, że randkujący Okularnicy jeszcze nie ustalili, co właściwie obejrzą, a biorąc pod uwagę bogactwo słownictwa, mogło być im ciężko to wynegocjować. Jak się okazało, martwiłam się niepotrzebnie.

- „Żelazna dama”? – Spoko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz