czwartek, 16 lutego 2012

Pani C. woli pantofelka?

Pantofelek

Dzieci są milsze od dorosłych
zwierzęta są milsze od dzieci
mówisz że rozumując w ten sposób
muszę dojść do twierdzenia
że najmilszy jest mi pierwotniak pantofelek

no to co

milszy mi jest pantofelek
od ciebie ty skurwysynie.

Andrzej Bursa


Jak tak słucham tego medialnego jazgotu na cześć i na pohybel Marii Czubaszek, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że w całej sprawie w ogóle nie chodzi o stosunek wyżej wspomnianej do macierzyństwa. To, czy pani Maria nie znosi dzieci, czy woli być zimną suką niż matką Polką, czy faktycznie uradowana jest tym, że poddała się dwóm aborcjom, ma tak naprawdę znaczenie drugorzędne. Myślę, że z równym entuzjazmem pani Czubaszek oznajmiłaby światu, że jest kosmitką z planety Satirica, skąd jej ogromny talent do tworzenia tekstów kabaretowych.

Oznajmiłaby, gdyby miała pewność, że jej się to opłaci. Że media rzucą się na to oświadczenie jak pies na schabowego i będą tego schaboszczaka obracać w pysku tak długo, aż zmieni się w miazgę. Że dzięki temu, przygasły już nieco blask sławy na nowo się roznieci. Że książka o szczytach, co mają swoje czubaszki, zacznie znikać z księgarskich półek.

Ale pani Czubaszek wie doskonale, że w Polsce fakt bycia kosmitą blednie w porównaniu z oświadczeniem, że macierzyństwo to idiotyzm, a aborcja i eutanazja to bułka z masłem. I że nic nie gwarantuje większego zainteresowania mediów od dobrze skalkulowanego skandalu. Więc powiedziała, co powiedziała, a że zadziałało, powtarza to teraz chętnie każdemu, kto chce słuchać.

Osobiście, uznaję prawo pani Czubaszek do tego, by mieć lub nie mieć dzieci, jak również do tego, by być zimną suką. Wprawdzie, jej pogląd na ten temat drastycznie różni się od mojego, ale go szanuję. Co mnie drażni, to sposób, w jaki oznajmiła go światu – celowo prowokujący i obliczony na wywołanie skandalu. Sposób pozbawiony choćby cienia szacunku dla tematu – w końcu aborcja czy eutanazja to – niezależnie od światopoglądu – sprawy, nad którymi toczy się poważna debata. A pani Czubaszek potraktowała je jak wyznanie u cioci na imieninach – między wódeczką a zakąską. Cha, cha, cha.

Reasumując, myślę, że autorka tych kontrowersyjnych wyznań nie miała zamiaru przełamywać żadnych tabu. W każdym razie, nie to było jej celem. Celem było ponowne wspięcie się na „czubaszek", co najwyraźniej się udało. Zastanawiam się tylko, co wyzna następnym razem - miłość do pantofelka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz