piątek, 16 września 2016

Moja Ryska Przygoda. Powrót do domu?


Doświadczam czegoś w rodzaju schizofrenii. Siedzę na lotnisku F. Chopina na warszawskim Okęciu. Czekam na samolot do Rygi. I mam dylemat. Co ja właściwie robię? Jadę czy wracam?

Ostatnie dwa dni spędziłam na ojczystej ziemi. Konferencja Security Case Study, na której miałam przyjemność wygłosić prelekcję o trollach hybrydowych (!), była wspaniałą okazją, by chwilę pobyć z rodziną. Jak zwykle, za szybko, za krótko... Dwa dni minęły jak sen.

Za dwie godziny, jak Bóg da, wyląduję w Rydze. Pojadę do biura, popracuję, a wieczorem otworzę drzwi do ryskiego mieszkanka. Wrócę do domu?

Niby trochę tak. W końcu to tam spędzam obecnie większość życia. A za parę dni odbiorę nawet kartę rezydenta Łotwy - stanę się taką na wpół obywatelką bałtyckiego kraju nad Dźwiną. Ale to wszystko jest "niby" i "na pół gwizdka".

Bo prawda jest taka, że kiedy dwa dni temu przekraczałam próg warszawskiego mieszkania, czułam jasno: wróciłam! Więc teraz nie wracam. Teraz jadę. Na czas jakiś, może i dłuższy, ale nie na zawsze. Powrót do domu jeszcze przede mną.

PS Przed chwilą przeczytałam, że NASA zamierza zamieszać w znakach zodiaku. Na skutek czego z Wagi stanę się Panną. No, kto by pomyślał! Przywrócenie mi panieństwa, w moim wieku i po 29 latach małżeństwa, zakrawa na cud. Takie rzeczy - tylko w NASA! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz