czwartek, 26 stycznia 2012

Kot, który latał

Są rzeczy na niebie i na ziemi, o których się filozofom nie śniło. Tak twierdził Szekspir. Nie przewidział jednak, że pewnego dnia powstanie instytucja zwana PAP, której śnią się różne rzeczy, w tym prawdziwe cuda.

Jak na przykład, latające… koty.

Tak się jakoś złożyło, że od dłuższego czasu jestem szczęśliwą posiadaczką dostępu do Serwisu Samorządowego Polskiej Agencji Prasowej. Otrzymuję go pocztą elektroniczną, regularnie, prawie co dzień. Przeglądam rzadko i pobieżnie, bo i czasu mało, i zainteresowania ostatnio mało samorządowe. Okazuje się jednak, że niesłusznie, oj, niesłusznie. Newsletter.sais.pap to bowiem źródło niezwykłych informacji. Lub może raczej Informacji Niezwykłych.

Jak choćby ta: „Toruń: Miasto pomaga rysiom. Dzięki pomocy miasta w toruńskim Ogrodzie Zoobotanicznym przy ul. Bydgoskiej powstały nowe woliery dla kotowatych (…)”. WOLIERY. DLA KOTOWATYCH. Cud, nieprawdaż? Bo woliera to – jak głosi Słownik Języka Polskiego PWN, obszerne pomieszczenie w ogrodach zoologicznych, osłonięte siatką, przeznaczone dla ptaków latających. Z tego jasny wniosek, że w toruńskim Ogrodzie Zoobotanicznym pojawił się nowy gatunek – Lynx volucer. Ryś latający.

Nie jestem pewna, czy dyrektor OZ w Toruniu był tego cudownego faktu świadomy, ale po tej informacji rodem z PAP już pewnie jest i o Polsce za chwilę głośno będzie nie tylko z powodu niepłacenia przez jej obywateli abonamentu radiowo-telewizyjnego. Już widzę te nagłówki: Polska - kraj latających kotów. Lub coś w tym rodzaju. No, chyba że Serwis Samorządowy PAP czytają wyłącznie Rysie. W dodatku latające.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz