poniedziałek, 9 stycznia 2012

Justyna Magna

Na liście moich zainteresowań wiadomości ze świata sportu zajmują bardzo daleką pozycję. Trudno by mnie też było nazwać jednostką wybitnie usportowioną, choć amatorsko i dorywczo uprawiam różne sportowe aktywności. Nazwiska naszych najlepszych (lub tylko sławnych) sportowców obijają mi się o uszy i niespecjalnie zadaję sobie trud, by je zapamiętać. Gdyby nie Internet i sekcja sportowa w wieczornych programach informacyjnych, pewnie nawet nie miałabym pojęcia, że istnieje ktoś taki jak Justyna Kowalczyk.

Ale mam. I trudno mi nad tą wiedzą przejść do porządku dziennego. Bo kiedy człowiek zetknie się z taką siłą charakteru, bez której nawet siła nóg i płuc na niewiele się zdaje, pozostaje tylko schylić czoła. Co niniejszym czynię. I obiecuję sobie, że kiedy przyjdzie na mnie czarna godzina nieludzkiego zmęczenia po nadludzkim wysiłku, będę sobie powtarzała, jak ona: Stój na nogach, stój na nogach…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz