niedziela, 20 grudnia 2009

Życzenia z glosą

Kilka lat temu trafiła mi się podróż do Jordanii. Wśród wielu punktów na mapie tego kraju, które udało mi się odwiedzić, była też góra Nebo. Tak, właśnie ta, z której Mojżesz ukazywał narodowi wybranemu Ziemię Obiecaną. Ciekawe, że w naszym języku Nebo brzmi prawie jak niebo. Ale ja nie o tym...

Na górze Nebo stoi krzyż. Jest  bardzo piękny - przypomina ni to drzewo, po którym wspina się wąż, ni to człowieka o rozpostartych ramionach, któremu nad głową wężowe sploty utworzyły aureolę.


Właśnie wtedy, na górze Nebo, medytując pod tym krzyżem, uświadomiłam sobie, jak szczególne miejsce w historii zbawienia zajmuje drzewo. Na początku - drzewo wiadomości złego i dobrego, którego korzenie tkwiły pewnie w piekle, zaś korona szumiała w niebie. Potem - drzewo, z którego ubogi cieśla zrobił kołyskę dla swego-nie swego syna - przyszłego cieśli. Wreszcie - drzewo, z którego dłonie jakiegoś nieznanego rzemieślnika wyciosały krzyż...

Czasem przychodzi mi do głowy, że to ciągle jedno i to samo drzewo. Drzewo, które od początku świata uparcie wydaje owoce. I tylko od nas zależy, po który owoc sięgniemy - zły czy dobry.

Z okazji narodzin Najsłynniejszego Cieśli Świata, życzę każdemu z Was, byście doszli do swojej Ziemi Obiecanej.

4 komentarze:

  1. Beato - wyjatkowej urody pastorałka; nawet mnie, cyniczkę, za serce chwyta. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujące przemyślenia, Beato.
    Wesołych Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne. Zamyśliłam się. Wzruszyłam.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  4. Góra Nebo to miejsce naprawdę szczególne. Jej nazwa, tak naprawdę, wywodzi się od imienia babilońskiego bóstwa Nabu (Nebo to hebrajska forma tego imienia) - boga mądrości i... pisarzy. :)

    OdpowiedzUsuń