czwartek, 4 listopada 2010

Leonardo na szpilkach, czyli kto wymyślił wysokie obcasy

Nie wiem, czy istnieje lista najbardziej przeklinanych wynalazków, ale jeśli nie, to ja miałabym kilka kandydatur. Homo sapiens jest wprawdzie sapiens, jednak czasem myślę, że to myślenie prowadzi nas na manowce. Gdzie na mądrych (a może przemądrzałych) ludzi czyhają rozmaite pułapki - ot, choćby wynalazki typu waga łazienkowa czy wysokie obcasy.

Co ciekawe, z przeklinanymi wynalazkami jest tak, że kto inny wymyśla, a kto inny przeklina. Mogę się założyć, że zarówno wagę łazienkową, jak i wysokie obcasy wymyślili faceci (te ostatnie, to podobno sam Leonardo da Vinci), ale płody ich niezrównanych umysłów przeznaczone są głównie dla kobiet. I to kobiety zbierają ponure żniwo w postaci nerwicy (waga łazienkowa) oraz haluksów i obolałych stóp (wysokie obcasy).

Wagę łazienkową zostawię na inną okazję (idą święta, temat na pewno powróci) i skupię się na obcasach. Problem z butami na wysokim obcasie jest bowiem taki, że posiadają jedną zaletę (nieźle się w nich wygląda), ale za to dwie potężne, kilku(nasto) centymetrowe wady. Od jakiegoś czasu znowu zmuszona jestem nosić je przy różnych (częstych, niestety) okazjach i za każdym razem zachodzę w głowę, co mnie do tego skłania. Moda? Obyczaj? Chęć podobania się? Zapewne wszystko po trochu. Nie zmienia to jednak faktu, że przeklinam w żywy kamień.

Z pomocą czasem przychodzi moda - ta kapryśna dama, która niekiedy wykazuje trochę zdrowego rozsądku i każe kobietom zejść z wysokości szpilek i koturnów na bezpieczne niziny płaskich czółenek. Nie da się jednak ukryć, że w tym wygodnym obuwiu noga wygląda mniej smukło i 8 kobiet na 10 wybierze jednak obuwnicze narzędzie tortur, łudząc się, że dzięki wysokim obcasom ktoś kiedyś o nich powie, że mają nogi do samej szyi. Co wprawdzie jest anatomicznym horrorem, ale facetom jakoś nieźle się kojarzy. Hm.

I tak oto wracamy do autora tego przeklinanego przez pokolenia kobiet wynalazku. Jeśli faktycznie był nim Leonardo, to w tym wypadku dusza artysty na bank zwyciężyła z duszą lekarza. Zastanawiam się nawet czasem, czy nie był to rodzaj ponurego żartu spłatanego kobietom, które u Leonarda nie miały ponoć najlepszych notowań (wystarczy spojrzeć na Mona Lisę, by się tego domyślić). Zatem w chwilach, kiedy moje dręczone wysokimi obcasami stopy wołają o litość, ciskam gromy na ich wynalazcę, życząc mu w duchu, by - gdziekolwiek jest - musiał czasem spacerować na 15-centymetrowych szpilach. Najlepiej po kocich łbach!

1 komentarz:

  1. Była taka piosenka z czasów mojej Mamy. "Bo ja mam nogi. nogi do samej podłogi" - chyb Ordonka.
    PS. Moje najwyższe obcasy to 20 cm chanelki. Nosić już ich nie jestem w stanie, ale mam je na pamiątkę. Potrafiłam przetańczyć w nich całą noc. hmmm, być może dlatego teraz nie potrafię w nich przejść 100 metrów. ;)) Pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń