Jako świadoma obywatelka RP, doceniająca wagę wyborów prezydenckich, postanowiłam spędzić wczorajszy wieczór pod hasłem "Wieczór wyborczy w domu i zagrodzie". W tym celu, do naszej zagrody zaprosiliśmy przyjaciół, wcześniej się upewniwszy, że głosowali na "naszego" kandydata. Bo choć kandydat Jarosław K. twierdzi, że od wczoraj wszyscy różnimy się pięknie, ja tam wolę zjeść kolację z kimś, z kim pięknie się nie różnię - mniejsze zagrożenie chorobą wrzodową.
W ten oto sposób, zasiedliśmy sobie wczoraj w gronie przyjaciół, co się pięknie nie różnią, przed telewizorem i śledziliśmy wyniki napływające z komisji wyborczych. Trochę nas dziwiło, że napływają jakoś tak ślamazarnie, choć przecież to nie wybory parlamentarne, kandydatów było raptem dziesięciu, więc zliczenie krzyżyków przy tych paru nazwiskach i przesłanie mejlem wyników tych skomplikowanych obliczeń do PKW nie powinno nastręczać aż takich problemów.
Ale nastręczało, więc naród (w tym i my) skazany był na słynne już w naszym kraju sondaże. Żeby nie zawężać sobie percepcji, zrobiliśmy użytek z pilota, dzieląc czas antenowy między TVP Info oraz TVN 24 - siedem i pół minuty dla jednych, siedem i pół minuty dla drugich i abarot od nowa. Taktyka ta okazała się bardzo trafiona, bo sondaż TVP głosił całkiem co innego niż sondaż TVN. Trochę nas to zdezorientowało i już nie wiedzieliśmy - otwierać tego szampana czy nie? W związku z tym, przyjaciel zaproponował, żebyśmy może, w ramach relaksu, przerzucili na meczyk.
Grało akurat Wybrzeże Kości Słoniowej z Brazylią. Czas antenowy podzieliśmy zatem na trzy - po siedem i pół minuty na TVP Info, TVP2 i TVN24, i tak sobie dotrwaliśmy do końca meczu. Kiedy wyłączaliśmy telewizor, wiedzieliśmy, że Brazylia dokopała WKS trzy do jednego. Nie wiedzieliśmy natomiast, ile Komorowski dokopał Kaczyńskiemu. Bo sondaże nadal uparcie się różniły - może i pięknie, ale dosyć zasadniczo.
I tak oto ujawniła się przewaga sportu nad polityką, goli nad sondażami. Które, jak pokazuje doświadczenie, odzwierciedlają bardziej pobożne życzenia zleceniodawców, niż rzeczywistość.
poniedziałek, 21 czerwca 2010
Futbol kontra wybory, czyli o wyższości goli nad sondażami
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz