piątek, 11 czerwca 2010

Chopin na akordeonie, czyli Chopin Open w Warszawie

Wczorajszy wieczór spędziłam w towarzystwie Przyjaciółki i Chopina. W Teatrze Wielkim rozpoczął się trzydniowy festiwal La Folle Journée (na polski przełożono to jako Szalone Dni Muzyki), podczas którego warszawska publiczność będzie mogła wziąć udział w ponad stu koncertach i wysłuchać bardzo wielu utworów Fryderyka Chopina. Festiwal, którego idea powstała we Francji (po raz pierwszy odbył się w 1995 roku w Nantes), ma na celu przybliżenie muzyki klasycznej możliwie szerokiej publiczności. W tym roku bohaterem Szalonych Dni Muzyki jest właśnie Chopin, a koncerty na jego cześć odbyły się już we Francji, Hiszpanii, Brazylii i Japonii. Warszawa jest na tej trasie ostatnim przystankiem. Szczegóły na temat festiwalu można znaleźć tu: http://www.chopinopen.pl/index.php?id=30 .

Frycka kocham od zawsze. Już jako mała dziewczynka z zapartym tchem śledziłam Konkursy Chopinowskie, fetowałam zwycięstwo Krystiana Zimermana, nie rozumiałam zachwytów Marty Argerich nad Ivo Pogorelicem, bardzo chciałam, by kolejny konkurs wygrał Jean-Marc Louisada (zwyciężył Bunin, Louisada zajął dopiero V miejsce)... Miałam wiele różnych nagrań obu koncertów, przy czym e-mol zawsze bardziej trafiał mi do serca niż f-mol, choć tego drugiego w niezapomnianym wykonaniu Garricka Ohlsonna też mogę słuchać w nieskończoność.

Dlatego na wczorajszy koncert popędziłam jak na skrzydłach, mimo wysokich obcasów, które mi w tym wybitnie przeszkadzały. Na szczęście, koncert e-mol w wykonaniu Borisa Berezovsky'ego i Sinfonii Varsovii wart był tych obcasów. Kiedy zabrzmiało Rondo vivace, zapomniałam nawet o panującym wokół tropikalnym upale. Berezovsky zagrał porywająco, acz prosto i klasycznie - beż żadnych ekstrawagancji. Myślę, że Frycek byłby zadowolony.

Przypuszczam też, że spodobałoby mu się również wykonanie kilku jego utworów przez akordeonowe Motion Trio. Nowoczesne, dowcipne, zagrane z przymrużeniem oka - dla mnie bomba! Zachwycił mnie zwłaszcza Mazurek C-dur - coś takiego mógł Frycek usłyszeć w wiejskiej karczmie i przenieść na swoją partyturę. W jakimś sensie historia zatoczyła koło.

Reasumując, wspaniały wieczór w doborowym towarzystwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz