niedziela, 16 sierpnia 2015

Prawda i biznes

W pewnym kraju była sobie gazeta. Tygodnik zwany opiniotwórczym, który chlubił się tym, że wali prawdę między oczy. Sam tytuł podkreślał tę szachetną misję - "Prosto z mostu". Naczelny tygodnika, postać znana w środowisku, kreował się na obrońcę prawdy i wolności słowa, za którą to wolność gotów był się dać posiekać na drobne kawałki.

Pewnego dnia "Prosto z mostu" zwęszyło aferę na szczytach władzy. Ministerstwo Rekreacji przeprowadziło przetarg na dostawy wody dla olimpijczyków. Wygrała firma "Kropla orzeźwienia", co starsznie wkurzyło firmę "Rosa pustyni", która przetarg przegrała. Protesty, oskarżenia o manipulowanie przetargiem  - nihil novi sub sole. "Prosto z mostu" zaangażowało się w sprawę. Opublikowało serię artykułów bezlitośnie obnażających machlojki skorumpowanych urzędników. Prawda nade wszystko! Prosto z mostu.

I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że naczelny gazety miał kłopoty z pamięcią. W ferworze walki o prawdę zapomniał poinformować swoich czytelników, że od jakiegoś czasu ma spore udziały w firmie "Rosa pustyni". Co w bardzo dwuznacznym świetle stawiało tę konkretną krucjatę w imię prawdy i tylko prawdy.

A morał z tej bajki niech sobie każdy sam dośpiewa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz