wtorek, 2 października 2012

Dziewiętnaście do kwadratu


Ile to jest dziewiętnaście do kwadratu? Wie ktoś? Bo ja nie. To znaczy, teraz już wiem, bo sobie Excela włączyłam i mądry program sam mi policzył. Ale tak z pamięci - mowy nie ma!

A moja 14-letnia córka wie. Ba, wie, ile to jest osiemnaście do kwadratu. I siedemnaście do kwadratu. I dwa do potęgi dziewiątej... Mało tego. Wie, ile to jest pierwiastek kwadratowy z trzystu sześćdziesięciu jeden. I potrafi ten wynik podać jednym tchem, obudzona w nocy, o północy, choć podejrzewam, że w tych samych okolicznościach będzie miała spory problem, by powiedzieć, jak się nazywa.

Dlaczego wie to wszystko? Bo musi. Bo inaczej dostanie pałę. Którą zresztą raz dostała, albowiem nie umiała w ciągu 3 (słownie: trzech) sekund napisać, ile to jest 19 do kwadratu. Po tym traumatycznym przeżyciu wykuła te kwadraty i sześciany na blachę, co z kolei zaowocowało oceną bardzo dobrą z kartkówki z pierwiastków. Alleluja!

A ja, wredna matka, odpytywałam ją na wyrywki, a w głębi duszy myślałam, że straszna ze mnie hipokrytka, bo przecież sama potrafię podnosić tylko do kwadratu i tylko od 1 do 12. Co więcej, mam głębokie przekonanie, że jest to wiedza absolutnie wystarczająca, bo w całej mojej karierze zawodowej żaden pracodawca na rozmowie kwalifikacyjnej nigdy mnie nie spytał o żadne potęgi i pierwiastki. A jeśli kiedyś, nie daj Boże, miałabym policzyć sobie ratę kredytu, z całą bezczelnością użyję kalkulatora lub wyżej wspomnianego Excela.

Dlatego, wybacz, Basiu, że Ci się każę uczyć tych zupełnie niepotrzebnych rzeczy, z których jedyny pożytek będzie może taki, że sobie pamięć, Kochanie, wyćwiczysz. I tylko trochę się obawiam, że obrzydzenie dla pierwiastków może Ci się odbić czkawką na lekcjach chemii. No, chyba że pani od chemii sama coś takiego wymyśli, żebyś te pierwiastki znienawidziła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz