środa, 24 października 2012

Beczenie owiec


Jestem owieczką. Pan jest moim pasterzem.

So far, so good – jak mówią Anglosasi. Niestety, dalej jest gorzej. To „dalej” – kontynuując biblijną metaforę – oznacza pastwisko, czyli Kościół. No i duszpasterzy, którzy pasą mnie, owieczkę, niejako w zastępstwie Pasterza Głównego.

I muszę z przykrością stwierdzić, że ostatnio coś się tym moim duszpasterzom słabo wiedzie. Oskarżają ich o różne brzydkie rzeczy, imputują różne nieczyste sprawy i sprawki. Czasem słusznie, czasem niesłusznie, ale jakby coraz częściej.

Oczywiście, można by wzruszyć ramionami i powiedzieć, że Kościół prześladowany był, jest i będzie, a co nas nie zabije, to nas wzmocni. Obawiam się jednak, że taka diagnoza łatwo może uśpić rewolucyjną czujność i spowodować, że owieczki nie będą się troszczyć o swoje pastwisko, uznając, że trawka jest tu zawsze soczysta i zielona, choćby inni twierdzili, że mocno podeschła.

Żeby jednak owieczki nie zobojętniały albo, co gorsza, nie poszukały sobie innego pastwiska, sami pasterze powinni się tej trawie dokładnie przyjrzeć. I nie wmawiać wszystkim, że żółte jest zielone, a nawet jeśli jest trochę żółte, to co z tego, skoro inne pastwiska są w jeszcze gorszym stanie.

Kiedy czytam wypowiedzi księdza prałata Korży na temat alkoholowej szarży na latarnię, jakiej dokonał biskup Jarecki, czuję się trochę bezradna. Mój duszpasterz próbuje mi bowiem wmówić, że – cytuję za Wirtualną Polską: „Gdyby każdy był taki jak biskup Piotr Jarecki, to Polska byłaby piękna, szczęśliwa i trzeźwa!” I konkluduje, że biskup niczego złego nie zrobił. Nie wierzę własnym oczom.

Jasne. Biskup Jarecki nie skasował toyotą przedszkolaka ani kobiety w ciąży. Miał kupę szczęścia, że na jego drodze, zamiast wyżej wymienionych, stanęła latarnia. Tylko zupełnie nie rozumiem, dlaczego ten fakt miałby wpłynąć na złagodzenie moralnej oceny jego czynu. I naprawdę wolałabym, żeby mój Kościół jasno i dobitnie ten czyn potępił. Czyn, nie człowieka, którego – jak uczy Pasterz Główny – potępiać nam nie wolno.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz