Pewien mój znajomy twierdzi, że wśród wielu gatunków zagrożonych zapomina się o jednym: Homo sapiens masculinus. Czyli o facetach. To oni doznają nieustającej dyskryminacji ze strony dynamicznych kobiet, żądnych władzy i kasy. To oni poddawani są ciągłym ocenom pod kątem atrakcyjności fizycznej i majątkowej. To oni ulegają zniewieścieniu, bo jak tu nie ulec, skoro wokół coraz więcej bab podobnych do tych z „Seksmisji”. To oni schodzą wcześnie na zawał i wylew, nie wytrzymując tej gigantycznej presji. Słowem – giną.
Co gorsza – wywodzi mój znajomy – świat zdaje się tego dramatu w ogóle nie dostrzegać. Ba, świat uparcie lansuje pogląd zgoła odmienny, który z Homo sapiens masculinus czyni gatunek dyskryminujący gatunek przeciwny. Ten ostatni zaś, ustami najbardziej zdeterminowanych przedstawicielek, agresywnie domaga się swoich praw. Na przykład w zakresie nazewnictwa.
Nie będę przytaczać przykładów tego słowotwórstwa, bo fala arcyinteresujących propozycji ponownie przetoczyła się ostatnio przez media, wywołując konsternację, rozbawienie, oburzenie. Zwrócę jedynie uwagę, że faktycznie, zajęty problemami kobiet-premierów czy kobiet-posłów świat zdaje się zupełnie nie dostrzegać dramatów, jakie, dokładnie z tych samych powodów, przeżywają mężczyźni.
Weźmy takiego lekarza od zębów. Jakiż musi czuć dyskomfort, gdy w rubryce „zawód” wpisuje „dentysta”! Ileż razy musiał odczuwać pokusę wpisania tam „dentyst”, by raz na zawsze pozbyć się tej uwłaczającej, żeńskiej końcówki. A co z artystą, któremu po nocach śni się zapewne, że kiedyś w końcu zostanie artystem? Co czuje kosmonauta, terapeuta czy geodeta, który w dodatku rymuje się z „kobieta”? Jakież męki musi przeżywać sędzia, dla którego naprawdę chyba nie ma już nadziei (sędź?).
Dlatego apeluję: nie bądźmy nieczuli na cierpienia gatunku zagrożonego. Niech w słownikach i encyklopediach znajdą należne im miejsce geodet, artyst, dentyst czy (raz kozie śmierć!) sędź. Niech zagrożeni zniewieścieniem, a w końcu i wyginięciem, mężczyźni nie muszą znosić piętna żeńskich końcówek. Niech żyje równouprawnienie!
czwartek, 1 marca 2012
Apel w obronie gatunku zagrożonego
Etykiety:
absurdy,
feminizm,
jezyk,
kobiety,
mężczyźni,
nazwy zawodów,
równość płci,
równouprawnienie,
żeńskie formy zawodów
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz