sobota, 31 marca 2012

Z palemką do Jezuska


Kicz wyciska łzy wzruszenia. Pierwsza łza mówi: jakie to piękne, dzieci biegnące po trawniku!
Druga łza mówi: jakie to piękne, wzruszać się wraz z całą ludzkością dziećmi biegnącymi po  trawniku! Dopiero ta druga łza robi z kiczu kicz.

Milan Kundera, Nieznośna lekkość bytu


Kiedy zbliżają się święta - nieważne, Wielkanoc, Boże Narodzenie czy inne, którym towarzyszy bogata oprawa i rytuał, toczę małą, prywatną wojnę. Rozgrywa się ona po cichutku, bez fajerwerków, w głębi duszy. A stawką jest dusza właśnie.

Bo tak się jakoś składa, że im bogatszy obrządek, tym częściej ociera się o kicz. Choinki, baranki, szopki, pisanki, kurczaczki, palemki... Panoplia symboli, motywów, ozdób i ornamentów. Tak bogata, że jak się człowiek nie postara, łatwo w tym grzęźnie. Łatwo to polubić. Łatwo tym się zachwycić. I zamiast świętować, czyli się uświęcać, zachłysnąć się tanim wzruszeniem.

Czy jest od tego ucieczka? Zacytowany wyżej Kundera dał jakże celną odpowiedź - trzeba pytać. Bo w krainie totalnego kiczu odpowiedzi są z góry ustalone i wykluczają jakiekolwiek pytania. (...)  Pytanie jest jak nóż, który rozcina płótno namalowanej dekoracji, abyśmy mogli zajrzeć, co się za nią kryje.

Tylko, że to, cholera, wcale nie jest takie łatwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz