wtorek, 23 września 2014

Smutki pruderyjnej ciotki-klotki

Smutno mi, Boże!

Smutno mi, gdy czytam, jak szanowany przeze mnie i podziwiany jeszcze od czasów wspólnej nauki w liceum Rafał Ziemkiewicz pisze i mówi coś, od czego każda piwonia stałaby się o trzy odcienie bardziej szkarłatna.

Wiem, że każdy może czasem coś chlapnąć. Wprawdzie publiczne wyznanie, że się seksualnie wykorzystuje kobiety w stanie nietrzeźwości, w mojej skali zasługuje na miano - używając języka moich dzieci - megachlapnięcia, ale niech tam!

Ale żeby zaraz potem, wobec fali krytyki, oznajmić wszem i wobec, że honnis soit qui mal y pense, bo krytykować takie wyznanie mogą tylko pruderyjne cioty, to już nie mieści się w żadnej skali.

Anglosasi mają takie fajne powiedzenie, które w wolnym przekładzie brzmi: jak jesteś na dnie dołu, przestań kopać. Redaktor Ziemkiewicz kopie dalej aż furczy. Zamiast iść do Canossy, idzie w zaparte.

Więc mi smutno. I trochę nieswojo. Bo wychodzi na to, że jestem pruderyjną ciotą. A w najlepszym razie, z racji płci i wieku, ciotką-klotką. Która nie kuma, że jak na imprezie przeholuje z trunkami, to dowolny kolega może sobie na niej z czystym sumieniem poużywać. A Rafał Ziemkiewicz nie ciśnie w niego kamieniem swej retoryki, bo on, w przeciwieństwie do wielu innych, pruderyjną ciotą ani ciotką nie jest. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz