Nie wiem, czy wszystkie kobiety tak mają, ale kiedy któreś z moich dzieci świętuje urodziny, nieodparcie nachodzą mnie wspomnienia z dnia, kiedy dziecię to przyszło na świat. A że miałam w tym oczywisty udział, wspomnienia te są - że tak to ujmę - do bólu intensywne. Kiedy zaś pod ręką jest inna przedstawicielka mojej płci, która także wydała na świat potomstwo, nieuchronna staje się wymiana owych bolesno-radosnych lub radosno-bolesnych doświadczeń.
Pół biedy, kiedy w okolicy są same babki. Wprawdzie dla tych, które nigdy nie rodziły, wyznania typu "wody mi odeszły około ósmej rano, ale synuś się nie spieszył i urodziłam dopiero po ośmiu godzinach" lub "skurcze miałam tak słabe, że lekarz kazał mi się przebiec po schodach" mogą stać się przyczyną refleksji, że może nie ma się do czego spieszyć, lub że w sumie dobrze się stało, że lata reprodukcyjne minęły bezproduktywnie. Gorzej, kiedy w zasięgu głosu znajdzie się jakiś facet.
Pogrążone w anatomiczno-fizjologicznych wywodach matki Polki często bowiem nawet nie dostrzegają, że te barwne opisy dla męskiego rodu mogą brzmieć wręcz szokująco. Nie każdy mężczyzna ma odporność ginekologa-położnika, którego kobiece organy rozrodcze poruszają mniej niż befsztyk tatarski. I nie każdy jest ciekawy, jakie rozwarcie gwarantuje porodowy sukces. Niektórzy wręcz woleliby na ten temat nic nie wiedzieć, żeby im te plastyczne wizje nie psuły radości z płci obcowania.
Wszystkie te refleksje naszły mnie dziś o poranku, kiedy to zainspirowana urodzinami syna wymieniałam się wspomnieniami z porodówki z dwiema koleżankami z pracy. I dopiero po dobrych 10 minutach sugestywnych opowieści uświadomiłam sobie, że w pokoju obok, przy otwartych drzwiach, siedzi kolega. A my fundujemy mu coś w rodzaju gwałtu przez uszy. Jedyna pociecha, że on szczęśliwie już ma dwóch synów, więc nawet jeśli na skutek naszych opowieści nabawi się trwałej niechęci do kobiet, społeczeństwo już nie poniesie aż tak dotkliwej straty. Gorzej, gdyby słuchał nas jakiś młodzian w wieku ściśle prokreacyjnym.
Zatem, kobitki, uważajcie ze wspomnieniami z izby porodowej. W każdym razie, zawsze rozejrzyjcie się dookoła, czy nie słucha was jakiś facet. Europa się wyludnia, a panowie delikatni. Oj, delikatni.
środa, 7 grudnia 2011
Między nami kobietami, czyli czego nie powinien usłyszeć mężczyzna
Etykiety:
dzieci,
kobiety,
macierzyństwo,
mężczyźni,
poród,
prokreacja,
rodzice,
rodzicielstwo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz