Jeszcze nie ucichły echa święta Objawienia Pańskiego (niezorientowanych informuję, że chodzi Trzech Króli), a tu już dopadają nas inne święta, które nam zafundowano w ramach nowej, świeckiej tradycji. Wczoraj - Dzień Dziwaka, dzisiaj - Dzień Sprzątania Biurka. Pierwsze zawdzięczamy Philipowi Zimbardo. Ten światowej sławy psycholog z Uniwersytetu Stanforda wymyślił Deviant Day, co na polski przełożono jako Dzień Dziwaka - pewnie dlatego, że Dzień Zboczeńca brzmiałby bardzo niepoprawnie politycznie i mógłby zachęcać do zachowań nie tyle dziwacznych, ile dewiacyjnych.
Inicjując to szacowne święto, Zimbardo poprowadził wykład w sukience i peruce, co daje nam jakąś wskazówkę na temat jego wyobrażeń o dziwactwie (czy, jak kto woli, dewiacji). Cel był, wszelako, szlachetny, bo miał pokazać, jak ciężko się dziwakom żyje na tym nietolerancyjnym świecie. Swoim odważnym czynem Zimbardo udowodnił, że jak profesorowi strzeli do głowy przyjść na uczelnię, dajmy na to, w majtkach na głowie, to musi się liczyć z brakiem zrozumienia ze strony kolegów po fachu, studentów, a nawet woźnych. Zgroza!
Drugie "święto" jest ponoć owocem twórczej myśli Korporacji Sprzedawców Wyrobów Czyszczących, która chciała zapewne w ten sposób zadbać o odpowiedni poziom sprzedaży swoich produktów. Nie wiem, na ile ów sprytny manewr się powiódł, ale fakt, że media podchwyciły temat i od paru dobrych lat ogłaszają światu, że 8 stycznia należy posprzątać swoje biurko, jest już moim zdaniem miarą sukcesu.
Ja na moim biurku mam jaki taki porządek, więc nie muszę się specjalnie wysilać, by Korporacji Sprzedawców Wyrobów Czyszczących zrobić dobrze. Niestety, nie mogę tego powiedzieć o moich latoroślach i ich biurkach, których widok (biurek, nie latorośli) zawsze przyprawia mnie o nerwowe skurcze szczęk. Próby nakłonienia młodzieży do utrzymywania na biurkach ładu i harmonii spełzają na niczym, a argument, że taki stan rzeczy gwarantowałby ład i harmonię duchową (tak twierdzą znawcy feng shui), zbywany jest pogardliwym "dziwna jesteś".
No właśnie. Dziwna jestem. Ba, zboczona jakaś. I nie muszę w tym celu doklejać sobie wąsów lub iść do pracy w piżamie. Wystarczy, że posprzątam biurko. Oto treściwa lekcja względności rzeczy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz