sobota, 2 lipca 2011

Szanowna Pani Prezydencjo...

Piszę do Pani, bo strasznie o Pani ostatnio głośno. W mediach odmieniają Panią przez wszystkie przypadki, tylko jakoś nie mogą się zdecydować i raz Panią piszą wielką literą, a raz małą. A niektórzy, zwłaszcza internauci, to się nawet czasem oburzają: "Jaka znowu prezydencja? Dlaczego, k..., nie prezydentura?!" I podejrzewam, że tylko ułamek procenta w ogóle ma pojęcie, kim (czym) Pani jest i co my właściwie mamy z Panią zrobić. Z Panią, dla Pani, przy Pani pomocy...? Ale co tam! Może z czasem się to wszystko jakoś wyjaśni. Na razie świętujemy.

Wczoraj nawet dwa koncerty były na Pani cześć - jeden w Teatrze Wielkim, a drugi na Placu Defilad. Oba fajowe, mówię Pani. Nawet fajerwerki w niebo strzelały, chociaż lało jak z cebra. Widocznie w niebie nie odnotowali, że Pani się u nas pojawiła... Ale ludziska przyszli i świetnie się bawili. No i Perfect zaśpiewał. "Autobiografię", i że w koło jest wesoło. Choć tak szczerze mówiąc, wolałabym, żeby nie śpiewał, zwłaszcza na żywo, bo jakby ten śpiew jako wróżbę potraktować, to strach się bać, jaka ta Pani wizyta u nas będzie. Rachityczna i mocno fałszywa. Potem jeszcze zaśpiewał niejaki Lech Janerka, który kiedyś się nazywał Klaus Mitffoch. Czemu nie został przy Klausie, tego nie wiem, wiem natomiast, że nadal "Jezu, jak się cieszy"! Ja przed telewizorem też się cieszyłam - kiedy skończył.

Ale niech się Pani nie martwi, poza tym koncert był super. Choć ze wstydem wyznaję, że do końca nie doczekałam. Padłam na pysk - po Janerce mniej więcej. Bo wie Pani, trochę ostatnio jestem przemęczona. Za często latam do Brukseli, za dużo przesiaduję w biurze, za mało i za kiepsko sypiam. To podobno ma coś wspólnego z Pani wizytą. Ale proszę się nie przejmować, i tak się cieszę, że Pani do nas przyjechała. Tylko, niech się Pani nie zasiedzi. Polska gościnność ma swoje granice. I moja kondycja również. Byle do grudnia, Pani Prezydencjo!

1 komentarz:

  1. a grudzień juz blisko, bliziutko !!!! och jak cudownie. ja osobiście i część moich pełnoletnich od wielu lat kolegów z biura przyznaje że po raz pierwszy od wielu wielu lat tak bardzo wyglądają świętami Bożego Narodzenia i to raczej nie z powodu prezentów....

    OdpowiedzUsuń