Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Doszłam do tego wniosku już dawno temu, ale czasami wydaje mi się on jakby bardziej oczywisty niż zwykle. Na przykład wtedy, gdy muszę się pakować w kolejną delegację, a rodzina nie dość, że nigdzie pakować się nie musi, to jeszcze bezczelnie umawia się ze znajomymi do kina na najnowszą część opowieści o piratach, w której metroseksualny (tak stwierdziła pewna krytyczka filmowa) Johny Depp znowu umknie spod szubienicy.
Ja Johnego nie obejrzę, bo będę leciała do Lipska (z przesiadką, rzecz jasna), skąd dzień później polecę do Brukseli, by w piątek w nocy powrócić do domu kompletnie wykończona. A w głowie będzie mi się tłukł cytat z Szekspira. Wiecie, ten o łosiu, co to ryczy z bólu, bo ja nie śpię, żeby spać mógł ktoś (np. moja rodzina, niech ich licho!). I jedyna satysfakcja, jaka mi pozostanie, będzie się sprowadzała do konstatacji, że wiem, skąd pochodzi ten cytat, co może o sobie powiedzieć pewnie jakiś promil mieszkańców tego globu. Wrrr!
No, chyba że z pomocą przyjdzie mi Grimsvotn. Wypustka ziemskiego globu, której istnienia jeszcze do wczoraj nie byłam nawet świadoma. I która nagle postanowiła przypomnieć światu, że jest, stoi sobie na Islandii i może nieźle namieszać. Na przykład w rozkładach lotów. I mojej delegacji. Bo może polecę i utknę w Lipsku. A może Lipsk opuszczę psim swędem (albo raczej Lufthansą), a za to utknę w Brukseli, i to na cały weekend. Albo też Grimsvotn kaszlnie mocniej i jutro rano nad Polską i/lub Niemcami zamknie się niebo.
Natura udziela mi ciekawej lekcji. O tym, gdzie spędzę najbliższe trzy dni, postanowię nie ja, nie mój pracodawca, nie mój Pan i Władca. Postanowi o tym góra, której zachciało się dmuchnąć w niebo chmurą pyłu, i wiatr, który - jak wiadomo - wieje tam, gdzie chce. Cóż, w najgorszym razie pójdę na randkę z Jackiem Sparrowem. Może tym razem nie będę szekspirowskim łosiem, tylko zdrowym zwierzem, co przebiega knieje? Hej, ty, jak ci tam, Grimsvotn (rany, jak to się wymawia?)! Zdecyduj się wreszcie! Dmuchasz czy nie?
wtorek, 24 maja 2011
O rannym łosiu, piracie i wulkanie
Etykiety:
aromaty identyczne z naturalnymi,
człowiek,
Grimsvotn,
Hamlet,
los,
loty,
praca,
przeznaczenie,
pył wuklaniczny,
samolot,
Szekspir,
wulkan,
wypoczynek
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz