No i po weekendzie! Cały warmińsko-mazurski relaks na marne, bo zajrzałam do sieci i przeczytałam tekst Magdaleny Środy. Jedyne, co mi się w nim podoba, to tytuł - "Oczy szeroko zamknięte" ("Wprost" nr 35/2010), który w pełni oddaje przenikliwość autorki. Pani profesor, z wdziękiem kałasznikowa, tłucze w feministyczny bębenek i maszeruje z klapkami na oczach (szeroko zamkniętych), wystukując swoje ra-ta-ta-tam, ra-ta-ta-tam. W tle wyraźnie słychać skandowanie uciśnionych kobiet: męż-czyź-ni to draaaanie!
Tym razem męski, szowinistyczny motłoch przybrał kształt "obrońców życia". Których pani Środa zgrabnym ruchem pióra wrzuca wszystkich jak leci do jednego, mało sympatycznego worka. Bo wszystkim chodzi o jedno. Nie, tym razem, to nie to, co Państwo myślą. Tym razem "jedno" oznacza... władzę nad kobietami. Zdaniem pani Środy, jak facet mówi, że przeciwny jest skrobankom, to wyłącznie dlatego, że pragnie zapanować nad całym żeńskim rodem. Dowód? Dowodów brak, ale są poszlaki. "Obrońcy życia" nie są pacyfistami. Są za to krwiożerczymi potworami, żądającymi kary śmierci, nieczułymi na los udręczonych zwierząt. Ergo, nie szanują życia, a los poczętych dzieci obchodzi ich o tyle, o ile gwarantuje babę w domu przy garach.
Zastanawiają mnie jednak dwie rzeczy. Jak w tej definicji "obrońców życia" zmieścić obrońców życia rodzaju żeńskiego? Bo przecież są tacy - takie. I czym tłumaczyć kobiety, które przeciwne są aborcji na życzenie i nie twierdzą, że "mój brzuch moją twierdzą"? Czyżby i one, z niepojętych przyczyn, pragnęły władzy... nad kobietami? O tym pani profesor milczy. I słusznie, bo to się kupy trzyma z trudem. Lepiej zatem szeroko zamknąć oczy, obrońców życia ująć w cudzysłów, przypisać im wyłącznie rodzaj męski i wyłącznie niskie pobudki. Uprościć, spłycić i skonfrontować - mężczyźni przeciwko kobietom, patriarchat przeciwko równouprawnieniu, ciemnogród przeciwko oświeceniu... No i głośno wypowiedzieć nośne słowo: HIPOKRYZJA.
A tak à propos. Skoro pani Środa gromi posłów-myśliwych, a życie zwierząt leży jej na sercu bardziej niż jakieś tam życie poczęte, rozumiem, że jest ścisłą wegetarianką, a torebki nosi wyłącznie z lnu i konopi. Upraszczam? Nadinterpretuję? Hm, może za szeroko zamknęłam oczy.
wtorek, 24 sierpnia 2010
Oczy banalnie szeroko otwarte
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wychodzi na to, że jestem facetem. ;-) I chcę zawładnąć.
OdpowiedzUsuńNie martw się, Agato. Wygląda na to, że ja też jestem facetem i chcę zawładnąć. I podejrzewam, że nie jesteśmy w tym osamotnione. ;)
OdpowiedzUsuń