wtorek, 21 lutego 2017

Moja Ryska Przygoda. Welcome back!

Facebook mnie właśnie spytał, czy - cytuję - jestem w pełnej gotowości na jutrzejsze opady śniegu w miejscowości Ryga. Pomijając tę miejscowość (jako pół-ryżanka czuję się urażona), oświadczam, że nie jestem w żadnej gotowości, o pełnej nie wspominając. I generalnie wypraszam sobie opady śniegu. I mróz. I zimę. I skoro Facebook taki mądry, to niech mi załatwi wiosnę. NA-TEN-TYCHMIAST! Bo zima jest mi już zbędna. Zwłaszcza w ryskim wydaniu.  

Zimę zaliczyłam na urlopie, z którego właśnie wróciłam. I to jaką zimę! Zimę Idealną (wielkie litery nieprzypadkowe). No bo proszę sobie wyobrazić. Włochy. Południowy Tyrol (mówią tam wprawdzie po niemiecku, ale to tylko nieznaczna rysa na obiekcie idealnym). Niebo błękitne nade mną, łagodne, zaśnieżone stoki pode mną. A między nimi - moje narty. Oraz - crème de la crème - na termometrze dobre kilkanaście stopni. Powyżej zera. Ha! 

TO się nazywa zima. W tych okolicznościach przyrody i w towarzystwie całej mojej rodziny tydzień śmignął mi szybciej niż ja zjeżdżam czerwoną trasą. No i w poniedziałek rano wylądowałam na ryskim lotnisku, konstatując po raz kolejny, że Londyn może się wypchać ze swoim spleenem, bo Ryga bije go na głowę. Kilkanaście metrów dzielących mój samolot od wejścia do terminalu przetruchtałam w rzęsistym deszczu. Witamy w Rydze.

Welcome back! - zakrzyknęli na mój widok koledzy z pracy, rzecz jasna, nie chórem, a każdy spotkany - indywidualnie. Po czym każdy, indywidualnie, skomentował moją opaleniznę i spytał, jak  było. Po czym każdy, indywidualnie, uprzedził, żebym w trymiga zgrała wszystko, co mam na dysku, bo będziemy przeinstalowywać coś tam. Ale wcześniej, żebym przeczytała maile, bo każdy, indywidualnie, coś mi arcyważnego wysłał. Welcome back!  

Błękit włoskiego nieba odpłynął z prędkością światła. Na razie odgruzowałam skrzynkę mailową. I dowiedziałam się, dokąd w najbliższym czasie pojadę służbowo. Nie do Włoch, niestety! W ramach terapii, żeby mnie nie wessała szara, ryska aura, wieczorem oglądam sobie zdjęcia z Tyrolu. Welcome back!  

Pa! Ryżanka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz