czwartek, 23 lutego 2017

Moja Ryska Przygoda. Czwartek, bynajmniej nie tłusty


O tym, że dziś Tłusty Czwartek, przypomniał mi Facebook. Mnogość fotek pączków i faworków, tudzież deklaracji bliższych i dalszych znajomych, ile tego dobra dziś pochłoną, były jasną wskazówką, że to dziś. Tymczasem tu, na Łotwie, cisza. Cukiernie nie mają żniw, biura nie organizują gremialnego pożerania kalorii, na ulicach nie widać ludzi niosących charakterystyczne pakunki przewiązane sznurkiem. Tu dzisiejszy dzień jest sobie zwykłym czwartkiem, pisanym małą literą. Upewniłam się o tym, pytając koleżankę – Łotyszkę, z którą dzielę w biurze pokój. Na pytanie o Fat Thursday uniosła wysoko brwi. Po czym spytała, czy to nie jest przypadkiem katolickie święto.

Hm. Musiałam się chwilę zastanowić. No bo tak. Z jednej strony, coś jest na rzeczy – koniec karnawału, początek Wielkiego Postu, wstęp do Wielkanocy. Z drugiej, jak tu przekonująco uzasadnić, że folgowanie jednemu z siedmiu grzechów głównych ma związek – daleki i pośredni, to fakt – z największym świętem KK? Ciężko, Panie, ciężko. Wyjaśniłam więc jakoś na okrętkę, skupiając się na sferze ludycznej oraz okraszając wspomnieniami z dzieciństwa (Babcia Janka – ta to umiała smażyć pączki!).

Wracając jednak do kontekstu łotewskiego, otrzymałam zapewnienie, że Tłusty Czwartek tu nie zawitał, choć echo tego radosnego obżerania się można znaleźć w świętowanej przez prawosławną (czytaj rosyjskojęzyczną) ludność tzw. Maslenicy  w tygodniu poprzedzającym Wielki Post, kiedy na stołach królują bliny. Koleżanka Łotyszka coś tam o tym słyszała, choć podkreślała, że to „rosyjskie”, zatem nie „nasze”. I dodała, że Łotysze nie są zbyt religijni.

Cóż, akurat w tym wypadku może im to wyjść na dobre - zawsze to mniej kalorii. Zatem Kultowi Pączka mówimy nie!

Pa! Ryżanka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz