czwartek, 10 kwietnia 2014

Syndrom sporysza


Sporysz pamiętam z lekcji biologii. Forma przetrwalnikowa. Albo jakoś tak. W każdym razie, coś, co się otorbiło i postanowiło przetrwać, choć nic do tego nie zachęca.


Sporysz nie jest piękny. Obejrzałam fotki w sieci, to wiem. Wygląda dosyć obrzydliwie. Jak jakaś larwa. Ble.

Ale natura wie, co robi. Jakby był urodziwy, pewnie ptaszyska by się na niego połaszczyły. A tak - ma święty spokój. Siedzi sobie cichaczem w kłosie i przyczajony czeka.

A wiosną opada na ziemię i wyrasta jako śliczny, czerwony grzybek. Buławinka czerwona. Grzyb trujący i halucynogenny. Jeśli się wie jak, można z niego zrobić LSD.

Czasem jestem jak ten sporysz. Otorbiam się i przeczekuję. Ale strzeżcie się. Już wiosna.


2 komentarze:

  1. Sporysz ma to do siebie, że nie działa. W każdym razie, nie w sposób widoczny gołym okiem. :)

    OdpowiedzUsuń