Mądrość ludowa polega między innymi na tym, że obejmuje całe spektrum rzeczywistości i przygotowana jest na każdy możliwy wariant. Stąd wiele przysłów i porzekadeł ma swoje lustrzane odbicie – inne przysłowie lub porzekadło, które mówi coś dokładnie przeciwnego. Co za dużo, to niezdrowo, ale od przybytku głowa nie boli.
Reguła ta sprawdza się doskonale w przypadku tak zwanych dobrych chęci. Z jednej strony, podobno liczą się intencje. Z drugiej, dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło. Czyli liczą się twarde fakty, a nie szlachetne zamierzenia.
Przekonałam się o tym ostatnio bardzo dotkliwie. Moje najlepsze intencje odczytane zostały jako kompletny brak dobrych chęci – z tego prostego powodu, że nie dorastały do oczekiwań. Tłumaczenie, że były skrojone na moją miarę, oczywiście jest bezcelowe. Zainteresowany wie swoje. Liczył na coś więcej, zaoferowano mu mniej. Rozczarowanie jest zrozumiałe.
W tym kontekście, okazuje się, że ludowa mądrość ma ofertę full wypas dla każdego. Ja mogę się pocieszać, że liczą się intencje. Zainteresowany może mnie do woli przeklinać, częstując powiedzonkiem o chęciach i piekle.
Gdzie leży prawda? Pewnie, jak zwykle, gdzieś pośrodku. Leży i płacze.
wtorek, 15 listopada 2011
Piekło dobrych intencji
Etykiety:
dobre chęci,
intencje,
mądrość ludowa,
piekło,
porzekadła,
przysłowia,
stosunki międzyludzkie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz