niedziela, 22 listopada 2015

Sztukmistrze z Wrocławia


O sztuce pisałam tu już wielokrotnie. O sztuce i o Sztuce. A także o sztuczkach. Bo tak się składa, że niektórzy artyści muszą się uciekać do sztuczek, żeby to, co uważają za Sztukę, dla innych stało się choćby sztuką. I nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jesteśmy oto świadkami kolejnej sztuczki. Mało subtelnej, wręcz ordynarnej, przy czym słowa "ordynarna" używam celowo.

Mowa, rzecz jasna, o tym, co wydarzyło się we Wrocławiu, przy okazji premiery sztuki Elfriede Jelinek "Śmierć i dziewczyna". Spektaklu nie widziałam, zatem pojęcia zielonego nie mam, czy atak na sztukę i okrzyknięcie jej pornografią, jest słuszny czy grubo przesadzony. Mogę jedynie powiedzieć, że pornografii nie akceptuję pod żadnym pozorem i w żadnej formie i nikt mnie nie nabierze na gadki o wolności słowa, gdy w grę wchodzi publiczne kopulowanie.

Nie będę tu więc rozstrzygać, która strona tego ostrego sporu ma rację. Zastanawia mnie tylko jedno: jakiż to subtelny, artystyczny zamysł wymagał od reżyserki spektaklu zaangażowania aktorów porno? W grę musiały wchodzić jakieś niezwykłe zadania aktorskie, skoro pani Marciniak uznała, że nie podołają im normalni (pardonnez-moi le mot) aktorzy. Czyżby, faktycznie, chodziło o sceny tak śmiałe, że zwykły adept Melpomeny nie udźwignie?

A może, jak sugerowałam na wstępie, chodzi po prostu o sztuczkę? Nie od dziś przecież wiadomo, że nic tak dobrze nie robi dziełu, jak rozpętany wokół niego skandal. A jak się jeszcze do tego dorzuci aurę prześladowanego artysty - sukces murowany! Jeśli wierzyć mediom, w przypadku wrocławskiego spektaklu, ten przepis zadziałał bez pudła. Bilety wyprzedano do końca roku.

Niefajnie. Bo albo mamy do czynienia z cynizmem (porno w sztuce nie ma, ale w celach marketingowych wmówiono ludziom, że jest), albo z nieprzyzwoitością i złamaniem prawa (porno na deskach teatru). Tertium non datur. Zarówno jedno, jak i drugie paskudne i godne potępienia. I w sumie, żałosne. Bo prawdziwa Sztuka obywa się bez sztuczek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz