sobota, 14 listopada 2015

Pay for Paris?

Straszny dzień. Cały ranek spędziłam esemesując do moich paryskich przyjaciół, modląc się, by ich nazwisk nie było wśród ofiar. Potem czekanie na odpowiedź i coraz bardziej wstrząsająca lektura serwisów informacyjnych. Dyskusje z najbliższymi, czy to, co dzieje się na naszych oczach, to już naprawdę wojna - kulutr, cywilizacji.  Czy wyjałowiona z wartości Europa ma szansę obronić się przed agresywnym islamem. I wreszcie uspokajające esemesy - u nas wszystko w porządku, nie było nas tam, gdzie strzelali i wysadzali się w powietrze...  Ulga, ale i smutek, że przecież w innych rodzinach żałoba.

A potem, nagle, to. Mąż, wpisując w przeglądarkę "pray for Paris", trafia na... ebay. Gdzie ktoś już zdążył wrzucić ofertę t-shirtów z takim właśnie napisem. Niektóre z wieżą Eiffela. Inne z serduszkiem. Jeszcze inne z jednym i drugim. A wszystko to za jedyne 15 dolców. "Buy it now". Of kors. W końcu, to doskonały moment, żeby kupić i się solidaryzować, n'est-ce pas?

Oto kwintesencja naszego zachodniego świata. Jedni opłakują zamordowanych, inni robią na tym kasę. Pod płaszczykiem upamiętnienia ofiar, obłudnie i bezwstydnie. W ciągu kilku godzin przedsiębiorcze jednostki uruchamiają produkcję i sprzedaż. Kto żyw - pay for "pray for Paris"!

Nie kupię takiej koszulki. Pomodlę się za ofiary w moich własnych, nieozdobionych wieżą Eiffela ciuchach. I pomodlę się za nasz biedny, po uszy zanurzony w konsumpcji, zachodni świat. Jeśli się nie ocknie, niech nas Opatrzność ma w opiece.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz