niedziela, 5 maja 2013

Koniec i początek


Jest taki film z Sandrą Bullock - "Sieć" się chyba nazywa... Sandra gra tam dzielną prorgamistkę, która walczy z ogólnoświatową mafią komputerową. I wygrywa, rzecz jasna. W filmie jest scena, w której programistka, przebywając na urlopie, gdzieś w egzotycznych krajach, siedzi na plaży z laptopem na podołku i zamiast się opalać, stuka w klawiaturę. Pamiętam, że ta scena wydała mi się kompletnie absurdalna - plaża, piasek, palmy i nagle - komputer. Minęło parę lat, a ja siedzę na plaży z laptopem na podołku i stukam w klawiaturę.

Właśnie kończę moje niespodziewane wakacje. Minęły jak sen jaki złoty. W pamięci zostały mi kreteńskie pejzaże, w mięśniach nóg - zakwasy po kilkunastokilometrowej wędrówce przez wąwóz Samaria. A w sercu pewna kelnerka z hotelowej restauracji, która dziś rano, witając się ze mną, poza zwyczajowym Kalimera, dorzuciła z ujmującym uśmiechem: Xristos Anesti - Chrystus zmartwychwstał! Bo dziś mają tu Wielkanoc. Poczułam się jak w domu. Kiedyś jeszcze tu wrócę. A na razie - do zobaczenia Kreto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz