sobota, 7 listopada 2020

Jesienna ballada

Na strunach deszczu nieomylną dłonią
wiatr gra symfonię. 
Po niebie chmurne tanecznice gonią - 
w dal, nieprzytomnie. 

Pobladłe lato resztki swoich marzeń
topi w kałuży
i niewyraźnie kształty przyszłych zdarzeń
na liściach wróży. 

Drzewa pod szalem rdzawo-złotym kryją
nagość bezwstydną
jak księżne, które nazbyt długo żyjąc,
chudną i brzydną. 

Z pękiem chryzantem w wiklinowych koszach, 
ruda, kudłata
już jesień człapie w zbyt dużych kaloszach
na pogrzeb lata. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz