Wspominałam o schodach. Cóż, takiej kuracji antycellulitisowej, jaką zaliczyłam na Sycylii, to za żadne pieniądze się nie kupi.
Sycylia południowa słynie z miast barokowych. Oczywiście, wcześniej były one antyczne, średniowieczne i renesansowe, ale nawiedzające ten region trzęsienia ziemi skutecznie zadbały o to, by wszystko, co ręka ludzka (grecka, rzymska, arabska, normańska) wybudowała, zwaliło się i rozsypało w pył. Ale ręka ludzka nie próżnowała i na tym miejscu, gdzie kiedyś stała, dajmy na to, grecka świątynia lub normańska katedra, stawiała katedrę w stylu odpowiadającym gustom współczesnych. Stąd wszechobecny w tym regionie barok. Agrigento, Caltagirone, Ragusa, Modica, Noto - wszystkie te miasta zwane są perłami sycylijskiego baroku. Cała kolia.
Baroku tam do przesytu - fakt. Mnie jednak wspomniane miasta już na zawsze skojarzą się ze schodami. Położone na wzgórzach, powodują konieczność łażenia to w górę, to w dół, po nieliczonej liczbie stopni. Sprawiają też dodatkowy kłopot - dojechanie do niektórych części miasta samochodem graniczy z cudem. W kilku przypadkach, po beznadziejnym krążeniu po stromych ulicach w poszukiwaniu naszej docelowej casa, musieliśmy odpuścić, zostawić samochód gdzieś w dolnej części miasta i wdrapywać się na piechotę, targając bagaż po setkach schodów. Ja likwidowałam cellulit. Mąż nabierał tężyzny. Same korzyści.
Sycylijczycy postarali się też o to, by przynajmniej niektóre ze schodów uczynić atrakcyjnymi. Przykładem są schody Scalinata di Santa Maria del Monte - 142 stopnie, a każdy ozdobiony płytkami ceramicznymi z innym wzorem. Robią wrażenie! Z kolei w Noto tarfiliśmy akurat na obchodzone tu w trzeci weekend maja święto wiosny, dzięki czemu podziwialiśmy jedne z tamtejszych schodów oklejone zdjęciami kwiatów. Notabene, tamtejsi floryści ułożyli na kilku ulicach wspaniałe kwiatowe kompozycje - po pokonaniu kolejnej setki schodów, taki oddech dla duszy bardzo się przydawał.
Ale chyba najwięcej schodów pokonaliśmy w Ragusie. Trasę z Ragusa Superior do Ragusa Ibla i z powrotem mogę z powodzeniem potraktować jako rownoważność ładnych paru godzin fitnesu. dodam jednak, że było warto! Ragusa jest zachwycająca i żadne schody nie są w stanie tego wrażenia zatrzeć. A nawet, jakby wręcz przeciwnie - bez nich to już nie byłaby ta Ragusa.
Reasumując, kiedy dotrę do płaskiej, mazowieckiej ziemi, może pójdę za ciosem i zrezygnuję z windy na moje czwarte piętro? E, może jednak nie przesadzajmy.
PS. Córka mi właśnie napisała, że winda w naszym domu nie działa. Jak mówią Anglosasi, ostrożnie z życzeniami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz