W obcych miejscach kiepsko mi się śpi. I czasem, zamiast walczyć o cenne minuty snu, po prostu odpuszczam. Sięgam po pióro lub tablet. Dziś nad ranem w głowie plątała mi się piosenka Simona i Garfunkela - najbardziej ulubiona z całego ich repertuaru. Pomyślałam, że spróbuję ją przełożyć na polski. Oto, co się narodziło w zimny, deszczowy poranek, u stóp Pirenejów.
April come she will.
When streams are ripe and swelled with rain;
May, she will stay
Resting in my arms again.
June, she'll change her tune,
In restless walks she'll prowl the night;
July, she will fly
And give no warning to her flight.
August, die she must,
The autumn winds blow chilly and cold;
September I'll remember
A love once new has now grown old.
***
Kwiecień, już jej cień
***
Kwiecień, już jej cień
idzie przez deszczu pełne dni.
Maj - słodki raj,
gdy w mych ramionach cicho śpi.
W czerwcu - koniec snu.
I niespokojnych nocy lęk.
W lipcu - gna bez tchu.
Gdzieś w dali gaśnie kroków dźwięk.
Sierpień - wciąż krótszy dzień.
I jesień liści zmiata kurz.
Wrzesień - wspomnień cień
miłości, co umarła już.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz