Na strunach deszczu nieomylną dłonią
wiatr gra symfonię.
Po niebie chmurne tanecznice gonią -
w dal, nieprzytomnie.
Pobladłe lato resztki swoich marzeń
topi w kałuży
i niewyraźnie kształty przyszłych zdarzeń
na liściach wróży.
Drzewa pod szalem rdzawo-złotym kryją
nagość bezwstydną
jak księżne, które nazbyt długo żyjąc,
chudną i brzydną.
Z pękiem chryzantem w wiklinowych koszach,
ruda, kudłata
już jesień człapie w zbyt dużych kaloszach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz