Od jakiegoś czasu obserwowałam u moich latorośli wzmożoną aktywność w świecie wirtualnym. Wzrok wbity w smartfon, mamrotanie pod nosem i całkowita obojętność na bodźce zewnętrzne kazały mi podejrzewać najgorsze. Albo randkują w sieci, albo w coś grają. Tertium non datur. Fakt, że symptomy dotyczyły całej trójki, wskazywał, że randkowanie raczej odpada. Krótkie i wnikliwe śledztwo ("co tam, u licha, wywijacie na tych komórkach?!") przyniosło jednoznaczną odpowiedź: grali.
A raczej grają. Na pociechę otrzymałam informację, że nie walczą z hordą kosmitów ani orków, tylko "quizują". Innymi słowy, grają w grę polegającą na sprawdzaniu swojej wiedzy w rozmaitych dziedzinach, za przeciwników mając innych użytkowników sieci. Ewentualnie siebie nawzajem, co dostarcza dodatkowej porcji emocji, bo dołożyć siostrze/bratu, wykazując jej/jego totalną ignorancję - to jest coś! Jako matka odpowiedzialna i świadoma rodzicielskich obowiązków, postanowiłam sprawdzić, czy gra nie jest aby szkodliwa. Raz, dwa założyłam sobie konto i...
No właśnie. Do tej pory rozegrałam zaledwie kilka partyjek - głównie z moim potomstwem. Wystarczyło, by się przekonać, że to był gigantyczny błąd. Dowiedziałam się bowiem o sobie kilku nieprzyjemnych rzeczy. Primo, wiem mniej, niż do tej pory sądziłam. Secundo, w niektórych obszarach nie wiem zgoła nic. Tertio, w innych obszarach wiem całkiem sporo, choć wolałabym nie wiedzieć.
Bo cóż to, na przykład, za satysfakcja, że bez pudła odpowiadam na pytanie, która gwiazda filmowa w 2014 roku usunęła obie piersi? Za to pojęcia zielonego nie mam... Nie, nie przyznam się, o czym nie mam pojęcia. Zresztą, muszę kończyć. Córka rzuciła mi w sieci wyzwanie i mogę jako pierwsza wybrać kategorię. Wybieram "sztuka i piękno". Ha!
A raczej grają. Na pociechę otrzymałam informację, że nie walczą z hordą kosmitów ani orków, tylko "quizują". Innymi słowy, grają w grę polegającą na sprawdzaniu swojej wiedzy w rozmaitych dziedzinach, za przeciwników mając innych użytkowników sieci. Ewentualnie siebie nawzajem, co dostarcza dodatkowej porcji emocji, bo dołożyć siostrze/bratu, wykazując jej/jego totalną ignorancję - to jest coś! Jako matka odpowiedzialna i świadoma rodzicielskich obowiązków, postanowiłam sprawdzić, czy gra nie jest aby szkodliwa. Raz, dwa założyłam sobie konto i...
No właśnie. Do tej pory rozegrałam zaledwie kilka partyjek - głównie z moim potomstwem. Wystarczyło, by się przekonać, że to był gigantyczny błąd. Dowiedziałam się bowiem o sobie kilku nieprzyjemnych rzeczy. Primo, wiem mniej, niż do tej pory sądziłam. Secundo, w niektórych obszarach nie wiem zgoła nic. Tertio, w innych obszarach wiem całkiem sporo, choć wolałabym nie wiedzieć.
Bo cóż to, na przykład, za satysfakcja, że bez pudła odpowiadam na pytanie, która gwiazda filmowa w 2014 roku usunęła obie piersi? Za to pojęcia zielonego nie mam... Nie, nie przyznam się, o czym nie mam pojęcia. Zresztą, muszę kończyć. Córka rzuciła mi w sieci wyzwanie i mogę jako pierwsza wybrać kategorię. Wybieram "sztuka i piękno". Ha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz