wtorek, 26 stycznia 2016

Nie sądźcie...


Jakiś czas temu wspominałam o naszym "podopiecznym" spod płotu. Nosimy mu herbatę, gotujemy zupę. Pytamy, czy czegoś więcej nie potrzebuje. Odpowiedź jest zawsze negatywna. Niczego nie chce i w ogóle komunikuje się bardzo oszczędnie.

Ostatnio jednak postanowiłam pójść o krok dalej. Traf chciał, że nasz proboszcz od jakiegoś czasu bezskutecznie szuka kogoś do pracy w zakrystii. Oprócz skromnego wynagrodzenia, parafia oferuje mieszkanie. Nie żaden Ritz, rzecz jasna, ale zawsze. Dla bezdomnego manna z nieba.

Tak sobie pomyślałam i kilka dni temu, bardzo podekscytowana tym pomysłem, pomaszerowałam z zupą i ofertą. Kiedy skończyłam przemowę, pan wymamrotał, że "niczego nie szuka". Myślałam, że nie zrozumiał. Powtarzam więc wielkimi literami. Że pogadam z proboszczem, z którym jestem w dobrych stosunkach, żeby go przyjął, choć na próbę. Że dostanie pracę. Że będzie miał gdzie mieszkać. Że jest tam węzeł sanitarny. Że ciepło. "Niee - usłyszałam. - Ja nie szukam. Może ktoś inny..."

A zatem zrozumiał. I po prostu nie chce. Woli stać pod płotem, licząc na to, że ktoś go wesprze. Dlaczego? Nie powiedział. Każdy ma prawo decydować o swoim życiu. Ja o jego życiu nie wiem nic. Więc staram się nie osądzać. Staram się.




2 komentarze:

  1. Wyjdź przed dom jeszcze raz I zagrodę swa obejdź dokoła. Niespokojny jest czas Może ktoś cię z daleka zawoła" Fiodor Sołogub

    Jedni przystępują do cudzego nieszczęścia z mentalnością gracza. Tak jak zasiada się do kart. Odzywka za odzywkę. Muszą koniecznie przelicytować cudzy ból ciężarem własnych doznań. Cudza skarga jest pretekstem do wyliczenia własnych chorób, krzywd i razów. "Nigdy nie będziesz wiedział, jak przygniatający jest ciężar, którego nie niesiesz" (afryk. przysłowie)
    Inni zbywają cierpiącego banałami z łączki duchowej. Złota myśl przysłowie, mądrość ludowa, porzekadło. Niby ma to dodać odwagi podnieść na duchu, a w gruncie rzeczy jest okazją do błyśnięcia erudycją. Ale nieszczęśliwy oczekuje pomocy, nie złotych maksym. "Dusza nie znałaby tęczy, gdyby oczy nie znały łez"
    Jeszcze inni tonem mentora serwują przykłady ludzi, którzy doświadczyli tego samego nieszczęścia i przeżyli je godnie, nie dali się tłamsić, nie padli w boju. I co z tego? W tej materii to samo nigdy nie znaczy to samo. Słoń ma serce i żaba ma serce. Tyle że inna jest grubość skóry, a inna wytrzymałość. To co słonia zadrapie, żabę może zabić. ks. Antoni Czeczko (choć może niekoniecznie adekwatne do opisanej przez Ciebie sytuacji ale tak mi się skojarzyło więc dzielę się) A w ogóle rozważania i wiersze ks. Antoniego są mi bardzo bliskie.

    OdpowiedzUsuń
  2. I tylko trzeba pamiętać, że pomoc, której oczekuje nieszczęśliwy, ma bardzo różne oblicza. Choć, prawdę mówiąc, trudno mi pojąć, że można wybierać bezczynność i bezdomność, gdy ktoś ofiaruje pracę i dach nad głową. I tu właśnie pojawia się wyzwanie, by mimo niezrozumienia, nie osądzać.

    OdpowiedzUsuń